piątek, 27 maja 2016

Jak to było z Cyrylem i Metodym


Ostatnio robi się coraz głośniej o chrystianizacji Słowian. Cały więc polega na tym, że świat nauki
prawie od początku chrześcijaństwa jako instytucji z siedzibom w Watykanie sprowadził słowiaństwo do poziomu człowieka dzikiego, krwiożerczego barbarzyńcy. Dzieci w naszych szkołach uczy się, że słowiaństwo za czasów Imperium Rzymskiego było jeszcze na etapie leśnego życia w szałasie, zaś okres około 1000 roku n.e. to wspólnoty plemienne na półdzikie. Taki też mamy podawane w szkołach opis wczesnego słowiaństwa, jak to biskupstwo niemieckie ze swoim żołdactwem wkraczało na ziemie Słowian przynosząc im cywilizację, pismo i wiarę w Boga. Tego typu bzdury możemy przeczytać prawie wszędzie a pod tym wszystkim podpisują się wielkie autorytety historii i archeologii.


Jak sprawa wygląda w rzeczywistości?

Całkiem odwrotnie i to na korzyść Słowiaństwa. Powiedział bym nawet, że mamy rewolucję prawdy. Systematycznie odkrywana szczególnie na terenach rosyjskich (kościoła prawosławnego) tam gdzie macki Watykańskie nie dały rady wszystkiego zniszczyć co słowiańskie.



Dzisiaj zajmiemy się sprawą wielkiego sukcesu Watykanu w sprawie chrystianizacji Słowian. Mianowicie chodzi tutaj o największe kłamstwo ówczesnych hierarchów kościelnych i ich podwładnych tamtego okresu.
Sprawa dotyczy Cyryla i Metodego. Każdemu chyba w szkole wbito do głowy, że Cyryl i Metody dwaj braciszkowie zakonni wprowadzając chrześcijaństwo na terenach wschodniej Europy (dzisiejsza Rosja i Ukraina) musieli dla prymitywnych Słowian stworzyć pismo dla ich rodzimego języka, bo Słowianie coś tam mówić potrafili ale byli nie piśmienni. Jak wiemy z podstawówki Cyryl stworzył pismo i tym pismem napisał Biblię w słowiańskim języku.

Oczywiście był to największe kłamstwo kultywowane przez Watykan i współczesną naukę.

Jak to było z Cyrylem i Metodym naprawdę.
Aby ruszyć ten temat należy najpierw przedstawić tło historyczne tamtego okresu.
W księgach kościelnych już od czasów średniowiecza po dzień dzisiejszy, można znaleźć poglądy, że słowiaństwo nagminnie krytykuje stolicę apostolską czyli papieża, za nierówne traktowanie ich w stosunku do innych nacji. Ten problem stał się stałym elementem wielu homilii wygłaszanych do wiernych z kościelnych ambon. Zagadnienie to, od tysiąca lat nie straciło na swojej ważności, uzyskując wręcz formę „prawa kanonicznego”.
Na czym to prawo polega? A no na tym, że przynajmniej raz w roku w każdym kościele na ziemiach słowiańskich ogłasza się, że chrześcijaństwo obrządku rzymsko-katolickiego uważa Słowian za „braci równych w wierze” w stosunku do innych nacji, oraz że już nigdy nie będzie stosować wobec nich szykan, jakich doznawali w wiekach poprzednich.
Mimo że minęło tysiąc lat słowa są wciąż takie same. Jeśli w tych homiliach wciąż podkreśla się słowo „szykany” to czego one dotyczyły i wciąż dotyczą pomimo upływu tysiąca lat?
Odpowiedź na to pytanie nie jest trudna. Większość hierarchów kościelnych (zwłaszcza obrządku rzymsko-katolickiego) pochodzących z Europy zachodniej, - powiedzmy wprost - traktuje Słowian jak chrześcijan drugiej kategorii (w najlepszym razie!), a część nawet dzisiaj, uważa Słowian, za społeczność niegodna by traktować ich jak chrześcijan.

Ci hierarchowie dopiero od XIV-XV wieku oficjalnie uznali część słowiańskich możnowładców za godnych miana „chrześcijanina”, natomiast nigdy nie zaakceptowano, a zwłaszcza nie dopuścili w sensie prawnym, by tym mianem określać całą ludność takich krajów jak Polska, Czechy czy Węgry itd. Tę prawdę ukrywa się nawet dzisiaj, kiedy obserwujemy kompletny upadek chrześcijaństwa zachodniego a papiestwo funkcjonuje jedynie dzięki żarliwej religijności wyżej wymienionych społeczeństw słowiańskich.

Pogląd sprowadzający Słowian do społeczności drugiej kategorii wyznawany jest nie tylko przez elity ale także przez większość społeczeństw Europy Zachodniej.
Jak powstała taka niechęć. Aby dowiedzieć się jak narodziła się ta niechęć do narodu słowiańskiego trzeba cofnąć się do V-VI wieku. Papiestwo tego okresu z rezydencją w Rzymie posiadało tylko lokalnych reprezentantów oddziałujące jedynie na „prymitywnych barbarzyńców” na zachodzie Europy. Po rozpadzie Imperium Rzymskiego na poszczególne terytoria podległe ówczesnym zarządcom, powstały nowe „księstwa”. Ich władcy na fundamentach istniejących strukturach administracyjnych tworzyli własne struktury nowej państwowości. Rzymski fundament powstałej zachodniej społeczności był dobrą glebą pod wiarę chrześcijańską która bardzo szybko zaczęła rozprzestrzeniać się na tamtym terenie.

Tutaj należy zauważyć konsekwentnie przemilczaną historię ekspansji terytorialnej Imperium Rzymskiego. Poszczególni Rzymscy władcy bez problemu zdobyli tereny z narodami ponoć o wyższej kulturze niż te znajdujące się za Łabą i Dunajem (początkowo za Renem i Dunajem). Nasuwa się jedno pytanie: Dlaczego Imperium Rzymskie nigdy nie zajęło terenów na wschód od Łaby i północ od Dunaju skoro w szkołach uczy się młodzież, że te tereny zajmowały niezorganizowane prymitywne ludy słowiańskie.




Imprium Rzymskie 


Z tego co wiemy, Rzymianie wielokrotnie próbowali zająć te tereny. Takowe próby kończyły się dla najeźdźców tragicznie gdzie byli wybijani prawie w „pień”. Słowianie byli mistrzami w prowadzeniu wojen na terenach leśnych organizowaniu zasadzek oraz w prowadzenia walk nocnych. Tereny te budziły postrach i były omijane przez wojska rzymskie. Niemniej trzeba zauważyć, że pomiędzy Rzymianami i Słowianami dochodziło do kontaktów handlowych czego przykładem mogą być znajdowane na terenach Polski, monety i inne wyroby pochodzące z cesarstwa rzymskiego. Świadczy to o tym, że obie kultury musiały być na podobnym stopniu cywilizacyjnym. Odmienność kultury słowiańskiej oraz innych charakter ustroju społecznego w którym każdy był wolnym człowiekiem a społeczność była zorganizowana na bazie poszczególnych samodzielnych plemion.



Wcześniej schrystianizowane terytoria zachodnie oparte na ustroju pan-niewolnik w słowiańszczyźnie opartej przede wszystkim na rolnictwie widziały tylko niewolniczą siłę roboczą. Słowiaństwo spostrzegano jako ludy barbarzyńskie. W tych czasach status Słowianina był opłakany. Krew słowiańska nie miała w swoich genach zła, przemocy, grabieży, czy mordu dlatego też była uległa w stosunku do najeźdźców.

W ksenofobicznym społeczeństwie bizantyjskim panowała powszechny pogląd że lepszy od Słowianina jest każdy barbarzyńca a nawet prymitywny koczownik. Podboje ościennych słowiańskich plemion zachodnich i południowych zaczynały przybierać na sile. W VI-VII wieku cała rolnicza ludność zachodniej części imperium bizantyjskiego składała się już z niewolników słowiańskich. W kodeksach prawnych tamtego okresu a przede wszystkim w prawie wojennym pojawił się punkt mówiący jasno, że Słowiańskich wojowników nie można traktować honorowo tak jak innych jeńców wojennych.

Armia bizantyjska skrupulatnie przestrzegała tego punktu nawet wtedy gdy w jej składzie służyło wielu Słowian. Ze szczególnym okrucieństwem obchodzono się ze Słowianami którzy w jakiś sposób zbuntowali się.
Wszelkie regulaminy wojskowe nakazywał w tamtych czasach takich Słowian bezwzględnie zgładzić nawet z całymi rodzinami. Były to czasy niezwykle brutalne.
Wielu żołnierzy wiary chrześcijańskiej miało opory moralne co do takiego traktowania Słowian.

Twórcy regulaminu przewidzieli to ujmując w regulaminach zapis, że Słowianie to nie ludzie, wobec czego nie ma grzechu w ich zabijaniu. Hierarchia kościelna musiała się jakoś do tego problemu ustosunkować. Szybko dopracowano się wzorca postępowania ze Słowianami. W skrócie brzmiał on mniej więcej tak:

Słowianie poganie nie są ludźmi wobec czego zabijający ich żołnierze nie narażają się na grzech. Zapis ten dotyczył zarówno ludności cywilnej jak i Słowian wojowników. 

Było to bardzo ważne ponieważ w myśl ortodoksyjnego Kościoła Prawosławnego każde zabójstwo nawet wroga na wojnie nie było grzechem. Idąc dalej należy przytoczyć inne zasady:

- Słowianie żyjący w cesarstwie nawet jeśli przyjęli chrześcijaństwo nie mogą być traktowani jako równi bracia w wierze.
- W śród Słowian nie prowadzi się w zasadzie akcji misyjnej. Kościół nie obchodzi czy są oni poganami czy też wyznają wiarę chrześcijańską ( nawet jeśli są to osoby pracujące w ich dobrach)
- W zasadzie Słowianom-poddanym nie udziela się sakramentów. ( Robili to tylko nieliczni członkowie Kościoła Prawosławnego)
- Słowianie –chrześcijanie nawet jeśli byli nawet jednostkami wybitnymi nie mieli prawa zajmować jakichkolwiek urzędów kościelnych.
Działania zaczepne cesarstwa spowodowały, że wokół wyrosły silne państwa słowiańskie.
Nie zmieniło to wcale stosunku do Słowian a kościół dodał do swojego „kanonu” kolejne punkty:
- Państwo słowiańskie należy ochrzcić (jeśli nie można go zniszczyć) lecz hierarchię kościelna powinni Stanowic wyłącznie duchowni bizantyjscy.
- W słowiańskim państwie hierarchia kościelna powinna ze szczególną troską dbać o to aby do jej grona nie wniknęli Słowianie( nawet na najniższe stanowiska)
- W państwach takich należy zwalczać idee powstania niezależnego Kościoła, a jeszcze bardziej próby wytworzenia się niezależnych słowiańskich elit intelektualnych.

Kanon ten stosowany przez wieki, Kościół Rzymsko-katolicki dobrze znał i akceptował w pełni.
Karol Wielki traktował słowiaństwo bardzo instrumentalnie jako sojuszników w walce ze wschodnimi wrogami. To że byli poganami nie miało znaczenia. Oczywiście po pokonaniu wrogów ( głównie Sasów i Longobardów) Słowianie przestali być potrzebni. Karol był przebiegłym i cynicznym politykiem nie miał zamiaru wszczynać ze Słowianami „wojny za wiarę”. Wykorzystał Słowian w kolejnym podboju – zniszczeniu chanatu awarskiego.
Karol zapędzał się coraz bardziej na wschód i mimo nalegań papieża próbował przy pomocy miecza rozszerzyć dalej religie rzymskokatolicką. Boje ze Słowianami toczył sporadycznie.

Pod koniec jego życia Kościół namawiał go aby rozszerzył swoje imperium na wschód w „imię wiary chrześcijańskiej” lecz on odmówił wiedząc że taki wyczyn przerasta jego możliwości militarne.
Państwo słowiańskie z którym graniczył było zbyt ogromne by schrystianizować je mieczem.
Oczywiście w sferze ideologicznej traktował Słowian w myśl kościelnego kanonu wypracowanego wieki temu. Ciekawą rzeczą jest to, że Karol Wielki do końca życia wyznawał pogląd że kraje słowiańskie w dziedzinie polityczno-religinej leżą w sferze bizantyjskiej i nigdy tego zdania nie zmienił. Dla Kościoła Rzymsko-katolickiego miało to doniosłe konsekwencje szczególnie po śmierci Karola Wielkiego. Słowian w miarę możliwości należało chrystianizować i w tym celu wytypowano z diecezji bawarskiej leżącej najdalej na wschód cesarstwa trzy zespoły misyjne: salzburską, passawską i ratyzbońską.

Ich działalność jednak przyniosła mierne efekty gdyż ich akcja nie była wspierana przez biskupstwa siłą militarną. Po śmierci Karola pozostawione same sobie marchie, graniczące ze słowianami były zbyt słabe militarnie aby poszerzyć swoje władztwo. Naddatek papiestwo tego okresu ( IX wiek) zazdrosne o korzyści jakie chrystianizacji Słowian może przynieść arcybiskupstwo bawarskie odebrało mu przywilej misyjny i ustanowiło sobie dla siebie zależną misję zwaną „scytyjską”. Plany te pokrzyżowały wewnętrzne kłótnie i wzmocnienie państwowości Słowiańskiej i odrodzenie Awarskiej. Papiestwo traciło swoje przyczółki misyjne co było dla Rzymu bolesnym ciosem moralnym, natomiast na tym polu coraz większe sukcesy odnosiło biskupstwo bawarskie którego działalność misyjna była wiek wcześniej zablokowana. Bawarczycy bowiem nigdy decyzji papieskich nie przyjęli do wiadomości a w praktyce nawet je sabotowali.

W IX wieku wśród niemieckich biskupów wykrystalizował się zupełnie nowy pogląd filozoficzno-religijny dotyczący samej istoty funkcjonowania kościoła. Po śmierci Karola jego imperium rozpadło się najpierw na trzy części później na jeszcze więcej. Nacja Niemiecka stanowiła w tym rozpadzie zdecydowaną większość zarówno pod względem demograficznym, terytorialnym oraz militarnym. W tym właśnie chaosie pojawił się pogląd polityczno-filozoficzny mający zapewnić mu supremacje co w praktyce oznaczało wybranie ze swojego grona „cesarza” najważniejszego władcy świeckiego panującego nad wszystkimi chrześcijanami. Pogląd ten był akceptowany nie tylko przez szerokie grono ówczesnych możnowładców ale i kler. Dla tych ludzi wywodzących się nie do końca z cywilizowanych społeczeństw germańskich, już poprzednia władza świecka była ważniejsza niż duchowa władza papieża. Biskupa na dany teren powoływał papież lecz od czasów Karola Wielkiego w praktyce był nim kandydat przez niego zaproponowany.
Także wybór hierarchy był uzależniony całkowicie od władcy danego terytorium. Tak wiec po śmierci Karola kler na terenach germańskich składał się praktycznie z osób najbliższych władcy. Czasy te były niespokojne elity germańskie dążyły do uniwersalistycznego cesarstwa centralizującego całe chrześcijaństwo.

Cesarstwo Karola rozpadło się właściwie na trzy państwa Niemcy, Francję i Italię. W X wieku Niemcy cała swoja strukturę państwową opierali na strukturze kościelnej. Oznaczało to w praktyce ze poszczególnymi terytoriami władali biskupi a nadgranicznymi duchowni najbardziej zaprawieni w potyczkach militarnych. W tych czasach powszechnej anarchii taka polityka niemieckich możnowładców miała aprobatę całego społeczeństwa. Pograniczne starcia ze Słowianami były udręka niemieckiej ludności dlatego też wraz z biskupem i proboszczem na takie terytorium wkraczali zawodowi wojskowi chroniąc ją przed napadami sąsiadów. Należy tutaj dodać, że w ówczesnych Niemczech biskupami zostawali możnowładcy mający za sobą owocną karierę wojskowa. W Bawarii jak wynika z tamtejszego spisu kościelnego z IX wieku wszyscy rycerze wystawiający na wyprawę wojenną więcej niż jednego konia byli duchownymi. Były oczywiście tez swoiste przetargi na stolec biskupi kiedy władca nie miał swojego kandydata na ten stołek. Kandydata wybierano na zasadzie wygrywa ten kto na wyprawę wystawił więcej zbrojnych. Oczywiście poziom intelektualny takich kandydatów był porażająco niski.

Dopiero ok. 860-865 roku papież Hadrian II nakazał aby ci niemieccy biskupi wyuczyli się na pamięć pacierza i liturgii mszy świętej.
Osób umiejących pisać i czytać w tym gronie praktycznie nie było (tacy pojawili się dopiero w X wieku i to bardzo nielicznej ilości). Dopiero na przełomie XII-XIII wieku zaczęła obowiązywać zasada, że biskupem może zostać tylko piśmienna osoba. Słowianie przed kapłanami ubranymi w purpury i obwieszonymi dewocjonaliami żywili wyraźny lęk i unikali ich jak mogli. Ten fakt był wykorzystywany w wyprawach wojennych na Słowian gdzie znaczna część wojskowych była obwieszona słowiańskimi dewocjonaliami. Biskupi niemieccy w pełni posługiwali się kanonem bizantyjskim w postępowaniu ze Słowianami czyli zasada ze Słowianie nie są w stanie zrozumieć założeń wiary chrześcijańskiej wobec czego należy ich fizycznie zniszczyć w celu przejęcia ich ziemi dla własnych poddanych. Niestety mając odczynienia z silniejszymi militarnie i politycznie organizmami państwowości słowiańskiej (państwo Samona, Kocela czy Wielkomorawskie) nie mogli otwarcie zwalczać słowiańszczyzny. Akcja eksterminacji Słowian przebiegała dwuetapowo.
Najpierw na ich terytorium kierowano misjonarzy aby przeciągnąć na stronę chrześcijańska słowiańskich władców. Wielka role w tej misji odgrywały mariaże. Słowiańskim władcom celowo podsyłano księżniczki germańskie, aby dzięki temu uzyskać silny przyczółek na tamtejszych dworach. Jeszcze za czasów imperium Karola Wielkiego pojawiły się specjalne „szkoły zakonne” w których szkolono dziewczęta do wykonywania tego typu zadań u pogan. Dopiero niedawno otwarte archiwa Watykanu pokazują nam jak wielka wagę przywiązywał do niej kościelny episkopat i jak wielkie łożono na to sumy.

„Szkoły zakonne” były wręcz „modelowymi zakładami indoktrynacji propagandowej” w których szkolono starannie wyselekcjonowany „materiał kobiecy”. Uczono tam nie tylko wiary stosując iście drakońskie metody powodując, że szkolenie nie wytrzymywało ok. 50% adeptek kończąc w ten sposób swój żywot. Szkołę taka opuszczały tyko kobiety po całkowitym „praniu mózgu” które w istocie były już automatami bez reszty oddanymi narzuconej im ideologii.
Słowiańskim władcom zawsze chodziło o poślubienie nie pierwszej z brzegu Niemki, lecz ściśle określonej księżniczki. – małżeństwa były tez swego rodzaju aktem politycznym.
Małżeństwa w tym okresie były koligacone także słowiański książę nie widział swojej przyszłej żony. Archiwa Watykanu udowadniają podejrzewany już przed wiekami przez Słowian fakt, że wiele podsyłanych im „księżniczek” takowymi nie były, lecz dawano im najbardziej „zdolne w fachu szpiegowskim”. Z archiwów Watykańskich także wiemy ze w szkołach tych oprócz zasad wiary uczono szyfrowania korespondencji , metod wywiadu agenturalnego, a także trucicielstwa i skrytobójczych mordów.

Jak twierdza niektórzy badacze szkoły te przetrwały nawet do dziś.
Kobiety w destrukcji narodu słowiańskiego odgrywały ogromna role ponieważ to one przygotowywały grunt do akcji misyjnej której ukoronowaniem miło być przyjęcie przez dana społeczność słowiańską chrześcijaństwa. Po takiej udanej misji od razu na danym terytorium pojawiała się siatka administracji kościelnej, której zawsze należało się 10% dochodów. Już za czasów Karola Wielkiego wypracowano wzorzec pobierania dziesięciny.
Przelicznik dziesięciny tak był skonstruowany , że Słowianin płacący podatek w rzeczywistości musiał oddać 10x więcej. Zachowane kroniki z Połabia pochodzące z IX wieku niedwuznacznie wskazują, że Słowianin poddany takiej taksacji, oddawszy nawet cały swój majątek, często był jeszcze zadłużony za co groziło mu niewolnictwo.
Jak opisują księgi kościelne do X wieku takie akcje chrystianizacyjne dawały niewielki rezultat. Słowianie częściowo je przejrzeli a ponadto byli zbyt silni militarnie a siłową ekspansję. Marchie posuwały się w głąb ziem słowiańskich bardzo wolno. Do takiego chrześcijaństwa w wydaniu niemieckim Słowianie byli wrogo nastawieni – choć zapewne nie zdawali sobie sprawy jak perfidną i zakrojona na ogromną skalę akcje skierowano przeciwko nim.
Skorzystali na tym Bizantyjczycy wprowadzając odmienna politykę misyjną stwierdzając, że należy zerwać z dotychczasową akcją misyjna na rzecz masowej chrystianizacji Słowian.
Wcześniejsza polityka misyjna doprowadziła do katastrofy na ziemiach zamieszkałych przez Arabów. Arabowie dzięki stworzeniu własnej religii pozbawili Bizancjum połowy ziemi.
Niewielu było ludzi mogących podjąć się takiego zadania misyjnego (masowej ewangelizacji)
Tego typu misjonarzami byli dwaj bracia Konstantyn i Metody, którzy w 855 roku z polecenia cesarza Michała III udali się do państwa Chazarów. Oczywiście misja zakończyła się fiaskiem ponieważ ten koczowniczy lud sprzyjał bardziej judaizmowi. Natomiast zanotowali sukces wśród Słowian zamieszkujących przyległe do Chazarów tereny. Zapewne do takowego sukcesu przyczyniła się przez Metodego znajomość języka słowiańskiego.
W Konstantynopolu znajomością języka słowiańskiego oprócz Konstantego i Metodego mogło się poszczycić zaledwie kilka osób.
Tutaj mamy kilka zbiegów okoliczności które ze zwykłych misyjnych braci zrobiły wręcz gwiazdy tamtejszego chrześcijaństwa. Pierwsza rzecz to fakt znalezienia przez braci bezcennej dla chrześcijan relikwii - grobu papieża Klemensa. Relikwie znaleziono w 861 roku na jednej z wysp Morza Czarnego.
Następny zbieg okoliczności to taki, że 863 roku na dwór konstantynopolski przybyło poselstwo od Rościsława władcy państwa Wielkomorawskiego, będącego najsilniejszym organizmem politycznym pogańskiej jeszcze słowiańszczyzny.
Posłowie chcą przyjazdu chrześcijańskich misjonarzy znających słowiańską mowę oraz by przywiozły oni ze sobą księgi pisane w słowiańskim języku.
Chodzi tu o księgi zapisane pismem słowiańskim zwanym obecnie pismem runicznym.
Oczywiście walka o wpływy kościelne pomiędzy Rzymem a biskupstwem niemieckim doprowadziła do sytuacji że ówczesne europejskie chrześcijaństwo przypominało bardziej piekło niż Królestwo Boże o jakim nauczał Jezus. biskupi niemieccy zgotowali gehennę nie tylko Rościsławowi ale prawie całemu słowiaństwu.

Więcej można przeczytać w książce Andrzeja Michałka „Słowianie Zachodni- Początki państwowości”

Oczywiście cała opowieść o Cyrylu (Konstantyn) i Metodym jak to stworzyli dla Słowian pismo jest ideologicznym kłamstwem jakie nam zaserwowano ponad 1000 lat temu.

Czy głagolica a później cyrylica została stworzona do zapisu słowiańskiej mowy przez Metodego i Cyryla? 

Cyryl z pochodzenia Grek prawdopodobnie znał język słowiański za sprawą słowiańskiej niani( inne źródła mówią że jego matka była Słowianką) Sprawa ta jest mało istotna. Faktem jest to ze taki język był mu znany. Znajomość filozofii stawiała go w szeregu uczonych. Jak wiemy w 855 r został oddelegowany do państwa Chazarów by zaszczepić tam chrześcijaństwo. W jakim języku rozmawiał z Chazarami historia milczy. Jak wiemy nic z tej misji nie wyszło. Ponieważ ten koczowniczy lud przyjął już judaizm. Wracając do cesarstwa przez kraje słowiańskie dowiaduje się, że ludność miejscowa zna prawdziwego Boga. Wnioski jakie wyciągnął to takie, że są to chrześcijanie kroczący złą drogą. Zapewne zaczął nauczać i był chętnie słuchany a nawet uwielbiany. Przetłumaczył „Biblię” na język słowiański używając pisma słowiańskiego i udał się do papieża. Biblia była napisana nieznanym alfabetem. ( dzisiaj wiemy że było to upiększone pismo runiczne) Problem pojawił ponieważ bliski kler papieżowi uznał tę księgę dzieło szatana. Wizja odniesienia sukcesu na terenach słowiańskich oraz przywiezione relikwie św. Klemensa były dla papież argumentem odparcia zarzutów co do pisma jakimi zapisano Pismo Święte.
Papież wysłał Cyryla i Metodego na misję do Słowian. Bracia nawet otrzymują przydomek

„Apostołów Słowian”. Więcej w książce Z. Kossak-Szczuckiej „Troja Północy”.

Wydawać by się mogło, że pierwszym biskupami Słowian byli Metody i Cyryl. Okazuje się, że długo wcześniej przed naszymi braćmi takim biskupem był ktoś inny a mianowicie Ulfilas.

Co wiemy o Ulfilasie i jego pracy. 

Ulfilas - ariański biskup (goc. Ulfilas, łac. Vulfila), żyjący w latach 311-383, zwany Apostołem Gotów?, dokonał zapisu mowy gockiej (Goci posługiwali się pismem runicznym). Przełożył on na gocki Nowy Testament. Opracowując logiczny system 27 znaków wzorował się on częściowo na alfabecie greckim. Wpływy pisma runicznego jest bardzo widoczny bo ponad połowa znaków pochodzi z tego pisma. Obok run (którymi posługiwano się od ok. III wieku po Chrystusie na Półwyspie Jutlandzkim) pismo Ulfilasa stanowi ciekawy przykład najstarszej próby zapisu głosek zwanych niefortunnie dzisiaj germańskimi. Do dziś zachowało się niewiele gockich zabytków rękopiśmiennych, a najsławniejszy z nich to Codex Argenteus. Według książki Wilhelma Streitberga Gotisches Elementarbuch, alfabet ten przedstawia się następująco (pod wartościami fonetycznymi podałem wartości liczbowe, bo alfabet gocki służył też do zapisu cyfr):

Należy się jeszcze kilka uwag na temat wymowy gockich głosek. Czytanie gockich
tekstów nie powinno sprawiać wam większych trudności, bo najogólniej wymowa ta jest
zbliżona do polskiej. Uwadze nie powinny jednak ujść pewne różnice w wymowie liter:


Ulfilas, zmarł ok. 382 w Konstantynopolu, Chrześcijański biskup i misjonarz, który ewangelizował Gotów, rzekomo stworzył Gocki alfabet, i napisał najwcześniejsze tłumaczenie Biblii na język źle dzisiaj określany jako germański. Mimo, wielu fragmentów pochodzących z zapisów kościelnych historyków z IV-tego i V-tego wieku jego życie nie można w całości odtworzyć.
Poniżej pismo runiczne wystarczy porównać z twórczością Ulfilasa aby stwierdzić, że właściwie po za kosmetyką nie dokonał żadnych rewolucyjnych działań.


Pismo runiczne
 
Słowo Goci zostało zakreślone na czerwono ponieważ Ulfilas tak naprawdę nie ewangelizował Gotów tylko powstały już na obecnych terenach etnos jako mieszankę haplogrupy R1a1, R1b1 i I2 czyli Słowian, Celtów i ludów staroeuropejskich którzy zajmowali północne tereny środkowej części Cesarstwa Rzymskiego. Goci (ludy germańskie w tym czasie znajdowały się na terenach dzisiejszej Skandynawii. Mit ewangelizacji Gotów( germanów) powstał chyba na potrzeby dorobienia Niemcom rodowodu germańskiego. Niestety Niemcy nie posiadają rodowodu ani Aryjskiego (Słowiańskiego), ani Celtyckiego (Francja) ani Germańskiego (Skandynawowie) . Także Ulfilas ewangelizował mieszankę Celtycko-Słowiańską z dodatkiem etosu Staroeuropejskiego. Mieszanka zasiedlająca dzisiejsze tereny państw niemiecko i anglojęzycznych to nierasowa mieszanka Celtycko-Słowiańsko–Germańska.

Źródło: http://bialczynski.wordpress.com/slowianie-tradycje-kultura-dzieje/dzieje/o-pangermanskim-szowinizmie-i-nacjonalizmie-o-nieustannych-probach-naciagania-faktow-i-anglo-niemieckich-manipulacjach-przy-y-dna/

Więcej o Ulfilasie w linkach: 

Źródło: http://www.britannica.com/EBchecked/topic/613200/Ulfilas
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Ulfilas

Tak naprawdę to Ulfilas nie stworzył ani języka Gockiego, ani pisma Gockiego bo takowe Goci już posiadali. Pismo Gockie zostało przez Ulfilasa tak zmodyfikowane aby jak najbardziej przypominało pismo łacińskie co pozwoliło na akceptacje kościoła na dokonanie przekładu biblijnego w tym piśmie.

Cyrylowi i Metodemu działalność Ulfilasa była znana, więc próba dokonania podobnego przekładu lecz już trochę różniącego się pisma słowian północno-wschodnich miała duże szanse powodzenia. Bracia Cyryl i Metody zastosowano praktycznie tę samom metodę działania przepisując biblie na istniejący język korzystając z pisma słowiańskiego.


W tym miejscu pojawia się pytanie: Czy alfabet słowiański, zwany Głagolicą, był dziełem Cyryla, czy nie?

Jeżeli był jego dziełem, czemu litery tak skomplikował?

Jeżeli był jego dziełem, czemu niektórzy biskupi uznali to za płód Szatana?

Spróbujcie zapamiętać ten alfabet i za chwilę go zapisać.

Jest to niemożliwe w przeciwieństwie do run polskich.


Po jednym wykładzie większość słuchaczy potrafi zapisać około sześćdziesięciu znaków, jedynie dlatego, że zapoznała się z zasadą budowy run. (Niektóre runy są rysowane w różnych ujęciach, stąd ich wielość).
Dopóki nie poznamy zasady budowy głagolicy, będziemy mieli zawsze ten problem.
Przypuszczam, że wykorzystano „sposób” egipski. Litery są rysunkami po rozpoznaniu których, czytamy jedynie pierwszą głoskę. Musimy poznać, jaką nazwę noszą rysunki i w jakim języku. Wątpię by to było możliwe, ale warto spróbować.

Należy sobie uświadomić jeszcze jedno.

Celem każdej ideologii jest zapanowanie nad światem i wszystkimi ludami.
Podstawą ideologii jest zapanowanie nad ludzkimi myślami, a właściwie zastąpienie ich odczuciami. Odczucia mają zdominować rozum, do tego stopnia, że człowiek walczy i ginie jako sterowalny cyborg.

Ideologię dobiera się w zależności od zastanej kultury narodu, który chcemy opanować.
Takim czynnikiem w średniowieczu, była religia. Nieważnym było bóstwo i zasady. Jeżeli potrzeba tego wymagała, ideologia potrafiła dostosować się do zastanych wierzeń, przejąć je jako własne razem z miejscami kultu.

Podstawą każdej ideologii jest niszczenie zastanej kultury. Podstawowym wrogiem kościoła Pawłowego  było pismo i historia narodu. Tam, gdzie wchodziła inkwizycja narodowe pismo, jako „płód szatana”, szło na stos. Doszło do tego, że wytępiono znajomość pisma i wśród narodów Europy. Pismo stało się orężem ideologii. Największy rezun Katolicki , Karol Wielki, nigdy nie nauczył się pisać.

Po ideologii chrześcijańskiej nastało panowanie ideologii Karbonariuszy, które rozpoczęto od wyrżnięcia księży, akcjonariuszy chrześcijaństwa i niszczenia osiągnięć kultury Chrześcijan. Palono i wysadzano kościoły i cerkwie w Rosji opanowanej przez ideologię komunistyczną.
Wraz z niszczeniem zabytków i kultury niszczy się historię i pamięć narodu.
W tej chwili świat jest podbijany przez nową ideologię, która jak to zwykle bywa, neguje zastaną. Zasady jednak pozostają.

Przed kamerami telewizji w czasie wizyty na UJ w Krakowie, wypowiedział się jeden z „prezydentów zaprzyjaźnionego kraju”: „Polaków nie należy uczyć historii”. W innej pracy „zaprzyjaźnionego” wyczytałem myśl: „Polaków nie należy uczyć czytania i pisania. Wystarczy im telewizja”.

Te same zasady panowały tysiąc lat temu. Zniszczono polskie pismo do tego stopnia, że tzw. „uczeni” zastanawiają się , czy w ogóle istniało.
Głagolica ocalała jedynie dlatego, że tym alfabetem zapisano ówczesny fetysz, który nie spłonął ponieważ zaakceptował go ówczesny papież. Dzięki pracy, wymowie i zabiegom Metodego i Cyryla ocalała część dziedzictwa słowiańskiego. Gdy nie udało się zniszczyć słowiańskiego pisma, wymyślono nową bajeczkę na użytek podbitych…. „Wy byliście dzikimi barbarzyńcami, odzianymi w skóry zwierząt, ganiającymi po lasach za zwierzyną. Kulturę i pismo przyniosło wam chrześcijaństwo. To święty Cyryl stworzył wam alfabet i pismo. Bądźcie wdzięczni za niesienie kultury i oświaty.”



 http://ole82467200.ya.ru/replies.xml?item_no=181


Źródła:
http://bialczynski.wordpress.com/2011/05/26/winicjusz-kossakowski-glagolica-ideologiczne-klamstwo-sprzed-tysiaca-lat/
http://bialczynski.wordpress.com/tag/runy-slowianskie/
http://opolczykpl.wordpress.com/2012/10/28/


PODSUMOWANIE

Cyryl i Metody nie musieli tworzyć pisma Słowian ponieważ Słowianie posiadali pismo.
Misje Cyryla i Metodego ciężko też nazwać ewangelizacją ponieważ wiara Słowian była wiarą podobną do chrześcijańskiej wiara w jednego Boga.

http://abelikain.blogspot.com/2013/07/kim-sa-sowianie-i-wedy.html

http://abelikain.blogspot.com/2013/08/adam-i-ewa-mowili-po-polsku.html

Tak naprawdę to kościołowi Rzymskokatolickiemu chodziło przede wszystkim o nowe źródła zasilania kasy watykańskiej ponieważ do dzisiaj Słowianie traktowani są przez narody europy zachodniej jako nacja drugiej kategorii - nawet pomimo posiadania tej samej wiary chrześcijańskiej.


Źródło:  http://abelikain.blogspot.de/2013/08/wiara-sowian-w-jednego-boga.html

poniedziałek, 16 maja 2016

Tajemnice historii Polski i Słowian: Chrobacja

Zapomniana historia Polski: tajemniczy Cesarz Słowian i chrześcijańskie niewolnictwo

Tajemnice historii Polski i Słowian: Chrobacja

Chrobacja to prehistoryczna słowiańska ziemia, która miała swoją siedzibę, stolicę na Łysej Górze, zawłaszczonej potem przez judeochrześcijan (wyznawców żydowskiego bożka – bałwana – jahwe) i nazwana „świętym krzyżem”. Wodzem Chrobacji był Kagan, słowiański Imperator (Cesarz), choć realności jego istnienia zaprzeczają dzisiejsi historycy. Krainy tej nie szkicuje się na średniowiecznych mapach Polski, choć prawie 100 lat wcześniej Chrobacja była obecna w świadomości historycznej Polaków. Ówczesne mapy, sprzed wieku, nie kłamią, za to oszukują współcześni historycy, którzy nie chcą pojąć, że do około 999 roku naszej ery Chrobacja istniała realnie i była krainą pogańską, a Mieszko I narzucił chrzest tylko Polanom i Kujawianom.
zapomniana historia Polski
zakazana historia Polski
Powyższe czarno-białe mapy średniowiecznej Polski zostały wzięte z dzieła: „Zarys Dziejów Polski od najdawniejszych do ostatnich czasów” pióra Pani Stanisławy Pisarzewskiej. Czas ukazania się tej pozycji jest nieznany, ale biorąc pod uwagę z typu języka i pieczęci dopuszczenia cenzury, dzieło to musiało być wydane podczas trwania zaborów.
Jeśli wciąż uważasz, że Chrobacja to mit, to polecam Ci fragmenty dzieła „Piśni ludu Biełochrobatów, Mazurów i Rusi znad Bugu” autorstwa Kazimierza Władysława Wójcickiego, wydana w roku 1836:
ukrywana historia Polski
Bolesław Chrobry (Chrobacki?) zobaczył ruiny pałacu-świątyni intronizacyjnej Kagana Słowian, która została zniszczona przez Franków ok. 790 r. (Potwierdzeniem tych wydarzeń są wykopaliska na pewnej górze w paśmie Dobrzeszowskim Gór Świętokrzyskich – więcej informacji można zanleźć tutaj.) Ślady obrzędu intronizacji Kagana można znaleźć w starych słoweńskich zwyczajach plemiennych, które nakazywały aby nowego księcia intronizować na kamiennym tronie. Ceremonia ta była kultywowana do XV wieku. Taki tron i pozostałości pałacu-świątyni na pewno znajdują się na Łysej Górze. Aby odkłamać historię Polski należałoby odebrać christolubskim czarownikom siedzibę Kagana i dokładnie ją przebadać archeologicznie.
Gosposvetsko polje – Słowenia:
tajemnice historii Polski
Innym legendarnym śladem istnienia świątyń na Łysej Górze jest ta oto christolubska legenda:
„Bardzo dawno temu, na Łysicy i Łysej Górze stały dwie świątynie pogańskie. Dookoła rozciągały się ogromne bory jodłowo-bukowe. Oddziały wojowników stały na straży świątyń i kleryków, ponieważ już kilka razy zostały one rabowane przez Jaćwinów. Gdy w gontynach odbywały się uroczystości podbierania miodu, z południa podążał orszak książęcy. Mieszko I wiózł do kraju Dąbrówkę, młodą córkę króla czeskiego. Książę jechał na pięknie przybranym koniu, zaś córka króla czeskiego spoczywała w wygodnej karecie, którą ciągnęły białe rumaki. Rycerze, duchowni i służba towarzyszyli parze książęcej. Gdy zapadł wieczór, wyczerpani podróżni chcieli zanocować w jednej z okazałych świątyń, ale – jako obcych – nie wpuszczono ich do środka. Kiedy orszak odchodził, napadły na nich oddziały strzegące świątyń, Wywiązała się walka. Po obu stronach było wielu rannych. Jedna strzała raniła Dąbrówkę, inna zaś utkwiła w krzyżu niesionym przez zakonnika. W tym momencie nastąpił straszliwy huk i potężny wstrząs zniszczył obydwie świątynie, gruzy pochowały znajdujących się w nich pogańskich kapłanów. Na miejscu gdzie one stały, utworzyło się kamienne gołoborze. Przerażeni ludzie zaprzestali walki. Poganie wycofali się w głąb puszczy, a poturbowany orszak książęcy zatrzymał się pod szczytem Łysej Góry, gdzie rozbito namioty. W nocy rozpętała się straszliwa burza, zbudziła śpiących; słychać w niej było jakieś jęki, krzyki i przeraźliwy płacz. Obfite opady deszczu i huragan, trwały parę dni, uniemożliwiły dalszą podróż orszaku królewskiego. Dąbrówka, która bardzo przeżyła zdarzenie w puszczy poprosiła męża, aby w tym miejscu została wybudowana kapliczka, w której chciała podziękować bogu za ocalenia oraz prosić go o syna – przyszłego władcę narodu. Rok później w Gnieźnie na świat przyszedł syn królewskiej pary Bolesław, zwany Chrobrym. Kapliczka zaś przetrwała całe wieki, aż wreszcie ze starości w proch się rozsypała. Na jej miejscu została postawiona nowa skromniejsza, która jest tam do dziś.”
Mamy zatem dwie legendy o chrystianizacji Chrobacji i obydwie mówią o istnieniu świątyń słowiańskich na Łysej Górze. Elementy chrześcijańskie tych legend są skrajnie naiwne i widać, że dodane na siłę. Zastanawiające jest po co orszak Mieszka I jechał przez Góry Świętokrzyskie z Czech do Wielkopolski, skoro to okrężna droga. Czyżby Mieszko postępował według zasady: Jehowie świeczkę, a starym bogom ogarek i chciał zostać intronizowany na Kagana na Łysej Górze?
Polakotolicy twierdzą, że prawie nic nie wiadomo o naszych dziejach sprzed 966 roku, a to co wiadomo to nic nie warte bajki, których nie należy traktować poważnie. Skoro nasze bajki wartości historycznej nie mają, to dlaczego katolicy mówiący po polsku wierzą w semickie podania o mesjaszu i jego koczowniczym narodzie? Bliskowschodnie legendy znać musi każdy! Nasze narodowe niekoniecznie – bo po co wiedzieć w co wierzyli przodkowie, jakie diabły wyznawali i jacy królowie im panowali? – tak myślą czciciele syna boga Jehowy. Im zależy aby nasze starożytne dzieje całkowicie zginęły w pomroce krzyża. Na ich nieszczęście, nasz język i kultura przechowały fragmenty dawnej historii narodu Słowian.
Stanisław Samuel Szemiot (ok. 1657-1684) napisał wierszowaną historię władców Polski od 550 roku. Powiecie, że zmyślał. A ja wam mówię: przeczytajcie!
KSIĄŻĘTA
Fragment „Kompendium książąt i królów polskich począwszy od roku 550″:
„Kiedy rok pięćdziesiąty pięćsetny bieg toczył
Swój, i Febus tylekroć w morzu koła zmoczył,
Pierwszym Orła polskiego książeciem nazwany
Lech, który żył fortunny i nieprzekonany,
W Gnieźnie sławną stolicę wprzódy ufundował
Gdzie długo z potomkami swymi rozkazował.
Wiszymir po nim księży majestat otrzymał,
A ten najpierw morzem wojować zaczynał.
Pierwszy zdrowia powierzać śmiał drzewu lichemu,
W czym dał met Sywardowi, monarsze Duńskiemu.
Sprzykrzyli się Polakom lub dobrzy panowie,
Po czym jęli rządzić źli wojewodowie,
Których dwanaście było, a ci lud gubili
I prawie do ostatniej toni dopędzili.
Obaczywszy się potem, Krakusa obrali,
Króla czeskiego temu miry powierzali,
Który Kraków założył i z Gniezna stolicę
Przeniósł do niego mocno obwiodszy granicę.
Smoka przy tym z porady szewca struł pod górą,
Która po dziś dzień widać w skale z dawną dziurą.
Lech wtóry, syn Krakusów, po ojcu panował,
Który tak się na państwie osiedzieć gotował,
Że nawet braterską krew tyrańsko wysączył.
Za co dosyć mizernie żyjąc, wiek swój skończył.
Siostra po nim fortunniej na tronie siedziała
Wanda, trzykroć niemieckie książę porażała.
Nawet czystości broniąc, pogańską manierą,
W Wisłę sama skoczyła z niestroskaną cerą.
Dwanaście wojewodów ponownie rządziło,
Co Polakom z nieznośnym utęsknieniem było,
Nie barzo jednak długo, bo Lestka obrali
Pierwszego i onego poddaństwo oddali,
Który nieprzyjaciela bił u Łysej Góry
I częstokroć kusił o warowne mury.
Trzydzieści lat fortunnie Polakom panował,
Morawiany pod swą wszystkie zawojował.
Leszko wtóry królestwa prędkim biegiem dostał,
Ale dla chytrej zdrady obnażony został.
Trzeci tego imienia książę pokój mając
Węgrom pomagał, a sam wieku dopędzając.
Dwudziestu synów swoich zostawił na potem,
Jako Kromer w swej księdze rządnie pisze o tem.
Za nim Popiel nastąpił, syn Leszka Trzeciego.
Ten Kruszwicę założył, dalej nic dobrego
Nie sprawiwszy odumarł. Żył rozkosznie prawie,
Delicyi szukając w każdej niemal sprawie.
Popiel wtóry w książecym honorze panował.
Ten dwudziestu trucizną stryjów pomordował,
Ale jawnie pokaran, bo go myszy zjadły.
W Kruszwicy, które z Wisły na zamek wypadły.
Po nim Piast, człek z Kruszwice narodu prostego
Rządził fortunnie państwo do czasu długiego.
Tego potomstwo, aż do Kazimierza trwało
Wtórego i szczęśliwie dosyć panowało.
Semowit w tym, syn Piasta, księstwo osiągł prawie,
Który Węgry potłumił wojennej rozprawie,
Nie odrodził się Leszko od ojca swojego
Semowita, choć obran był wieku młodego.
Bo cnotliwie panując, pokoju zażywał
I czujnie strzegł granic, lubo odpoczywał.
Zemomysła obrano, co syna ślepego
Miał, lecz w rok przejrzał, co Bóg dekretu swojego
Oznajmił, że te państwo miało przejrzeć potem
I wiarę świętą przyjąć. Jakoż zaraz o tem.
Polacy nic nie wiedząc wzięli Mieczysława,
Którego niechaj będzie wiekopomna sława,
Bo ten państwo do wiary prawdziwej nawrócił,
A pogańskie bałwany z odwagą ukrócił.”
Utwór wygląda jakby był wzorowany na „Kronice Wielkopolskiej” z ok. 1377-1384 r. W tekście przewija się motyw walk pod Łysą Górą z Niemcami. Dlaczego autor wspomina o walkach tam, a nie pod Krakowem czy pod Gnieznem? Bo tam było serce Słowiańszczyzny! To wtedy chrześcijańscy Frankowie i ich sojusznicy jednoczący Europę, zniszczyli świątynię, której kapłanką była Wanda. To te ruiny widział Bolesław Chrobry.
Śmierć Wandy – Aleksander Lesser (1814-1884):
historia Polski
Ciekawy jest motyw przyjaźni z Węgrami. Czyżby Kaganat Słowian sprowadził Madziarów (będących wtedy pod panowaniem Chazarów) do walki z Frankami, tak jak Konrad Mazowiecki sprowadził Krzyżaków do walki z Prusami, a oni poźniej obrócili się przeciwko nam? Być może. Jeszcze ciekawszy jest motyw zwycięskich walk ze Duńczykami.
O sławie starożytnej Chrobacji świadczy hinduskie podanie o powstaniu Wed – świętych ksiąg Indii. Według hinduskich wierzeń, przed wiekami przywędrował z Indii na Wawel jeden ze świętych „riszi” – wielkich nauczycieli. To właśnie riszi spisać mieli święte księgi Wedy. Słowo „weda” (porównaj weda – wiedza) oznacza w sanskrycie wiedzę lub objawienie. Hinduscy nauczyciele szukali w swoich wędrówkach wzgórz ponad wodami. A taka jest właśnie etymologia nazwy Wawel. Jeżeli legenda jest prawdziwa to znaczy, że w Chrobacji istniało centrum religijne promieniujące na cały ówczesny świat Ariów. Ariowie wywodzący się z Europy Centralnej podbili Indie ok. 1700 lat przed narodzeniem syna boga Jehovy, a Wedy powstały ok. 1000-700 lat p.n.s.J. Czyżby święci nauczyciele z Indii wiedzieli gdzie jest religijna stolica świata białych ludzi i pielgrzymowali do Chrobacji po oświecenie? O związkach hinduskiego mitu z Wawelem wiedzieć miał ponoć premier Indii, Jawaharlal Nehru, który odwiedził to miejsce w latach 1950. Wprawił on w konsternację oprowadzających go po zamku oficjeli, kiedy poprosił o pozostawienie go na kilka minut w samotności w jednej z komnat, aby mógł w tym świętym miejscu zagłębić się na chwilę w medytacji. Podobno potem stwierdził, że potęgi duchowe Wawelu były mu bardzo pomocne w rozwiązaniu pewnego problemu.
Potwierdzeniem obecności ludów bardzo blisko spokrewnionych ze Słowianami, na terenach północnych Indii są nazwy w królestwie Ladakh (Lada – Diabeł?): góry Stok i miasto Leh.
Góry Stok – Ladakh w północnych Indiach.historia Słowian
MAŁY SŁOWNIK POLSKO-HINDUSKI
brama – dvara (dwór, drzwi)
bóg – devata, bhaga
wiedza – vidya
ciemny – bura (bury)
brat – bhrata
biały – śveta (świetlisty stąd świat)
stać – sthana
hala – kamara (komora)
ziarno – makka (mąka?)
bohater – bahadura
wąż – sarpa (sierp-serb)
grób – guru (góra – kurhan)
leżeć – lagana
przebudzony – budda
ogień – Agni
1 – eka
2 – do
3 – tina
4 – chara
5 – pancha
6 – chhah
7 – sata
8 – ashta
9 – nau (devata – boska cyfra dziewięć)
10 – dasa
Mimo 4000 lat rozdzielenia obu języków niektóre słowa zachowały swoje znaczenie. Słowianie to naród odwieczny. Jako ciekawostkę dodam, że po pasztuńsku (Pakistan/Afganistan) słowo oznaczające cyfrę pięć(5) jest wymawiane jako… „pięć”. W tych samych okolicach grób to „mazar”. Słowo Mazur (Mazowsze) oznacza strażnika grobów.
CZY CHROBACJA ZOSTAŁA WYMYŚLONA?
Niektórzy historycy twierdzą, że Chrobacja to wymysł Habsburgów, którzy chcieli odciągnąć mieszkańców Małopolski od sprawy polskiej i stworzyć z nich nowy etnos w wielonarodowym cesarstwie austro-węgierskim. Można się z tym częściowo zgodzić – Chrobacja, dzięki propagandzie i polityce austriackiej wyszła wtedy z zapomnienia, ale nie było to tworzenie czegoś nowego ex nihilo. Podobnie w czasie II wojny światowej postąpili Niemcy tworząc administracyjnie z górali podhalańskich tzw. „Goralenvolk”, akcentując różnice między folklorem polskim a góralskim. Nie da się zaprzeczyć, że górale różnią się od mieszkańców nizinnej Polski nie tylko strojem, ale także mową i kultura. Patrząc obiektywnie, górale polscy bardziej podobni są do górali słowackich, niż do Polaków czy Niemców, jednak mimo to zalicza się ich do narodu polskiego. Dlaczego? Tylko dlatego, że długo byli pod władzą królów Polski i przez swoistą kulturową dyfuzje nasiąknęli polskością. Ogólnie rzecz biorąc, współczesne nacjonalizmy są całkowicie nieodpowiednie do opisu ludów, które kiedyś istniały. Chrobatowie byli jednym z plemion słowiańskich rywalizujących w ramach kaganatu z Polanami i tylko przez przypadek Polska nazywa się Polska, a nie Wielka Chrobacja, Kaganat Słowiański, Ruś, Serbia czy Rzeczpospolita Weletabska (Wilków). Ten sam lud i teren nazywa się różnymi słowami w różnym czasie. Na dowód tej tezy warto rozważyć problem nazwy „Ukraina”. Ukraina to nazwa młoda – oznacza coś co leży „u kraju”, na końcu, na granicy – z perspektywy Polaków to tereny gdzieś na skraju Rzeczpospolitej. Przez większość znanej historii nie było ani Ukrainy ani narodu ukraińskiego – była Ruś i Rusini czyli Słowianie ochrzczeni po bizantyjsku. Stopniowo Rusini z dawnej Chrobacji Czerwonej zaczynają nazywać siebie Ukraińcami, a swoją ziemię Ukrainą, przy czym nazwa ta przechodzi potem także na tereny tzw. Małorosji, czyli terenów zdobyty przez Rosję na Chanacie Krymskim. Podobnie mogło być z Chrobatami małopolskimi. Jeżeli carowie Rosji mogli nazwać Małorosją tereny zdobyte na Tatarach, tak samo Polanie mogli nazwać Małopolską tereny Wielkiej Chrobacji przyłączone do swego państwa. Austriacy w imię swoich interesów przywrócili tylko dawną nazwę tego terenu.
Historycznym źródłem wymieniającym nazwę „Biała Chrobacja” jest przekaz cesarza Bizancjum Konstantyna Porfirogeneta (913-959) w którym czytamy: „(…) Wiedzieć należy, że Serbowie pochodzą od nie ochrzczonych Serbów, którzy też nazywają się Białymi i mieszkają z tamtej strony Turkii (Węgier) w okolicy nazwanej u nich Boiki (Czechy). Z nimi graniczy kraj Franków (Niemcy), równie jak i Wielka Chrobacja nie chrzczona, czyli tak zwana Biała.” I dalej: „(…) Chorwaci zaś mieszkali wtedy (w czasach Awarów) z tamtej strony Bagibarei (Bawarii), gdzie teraz są Białochrobaci.” Chrobacja istniała na prawdę, jednak prawda o niej jest skrzętnie ukrywana!
KTO JEST KIM?
Smutne jest to, że wszystko co odkrywa się w naszej świętej ziemi przypisuje się dorobkowi Germanów lub Celtów, a nikt przekonująco nie odpowiedział na pytanie: gdzie byli Słowianie gdy ich jeszcze na terenie Polski niby nie było?! Nasi wrogowie twierdzą, że Słowianie to urodzeni niewolnicy bez państwa ale mam dla nich małą zagadkę: skąd wzięły się słowa King i König na zachodzie i Khan-Chan na wschodzie? – słowa oznaczające władcę – Kagana! Ignorantom wytresowanym w jednej słusznej wizji świata nawet przez myśl nie przejdzie, że język polski jest równie stary jak łacina i sanskryt, a wszystkie nowożytne, indoeuropejskie języki Europy oprócz słowiańskich i bałtyckich to języki kreolskie, w porównaniu z naszym starożytnym, bardzo młode. Aby tego dowieść wystarczy porównać ilość przypadków w językach germańskich (2-4) i słowiańskich. Język polski historycznie ma 8 przypadków (ten zapomniany przypadek to ablatyw, łac. ablativus comparationis; przykład: „gość nie w porę gorszy Tatarzyna”) – tyle samo co sanskryt i więcej niż łacina. Musiał kształtować się długo i trwać wśród ludzi prowadzących osiadły tryb życia. To pasuje do Słowian – rolników. Inaczej jest z Germanami, posługującymi się językami prostymi – kształtującymi się podczas mieszania różnych kultur. W tym prymitywizmie wyróżnia się na plus język niemiecki. Jeżeli wierzyć „historykom” i uznać, że wszyscy przodkowie Niemców na prawdę przywędrowali ze Skandynawii to ich mowa powinna mieć tylko 2 (i to zredukowane) przypadki, tak jak języki: norweski, duński i szwedzki. W języku niemieckim zaskakuje ogromna ilość wyrazów oznaczających to samo – wygląda to jak zbieranina słów różnych ludów zmiksowana przez chrześcijaństwo w wydaniu Karła Wielkiego (takim mianem nazywa Karola Wielkiego Marcin Bielski w „Kronice Polskiej” z 1597 r.). Dlaczego zatem niemiecki ma 4 przypadki? Czyżby mroźny klimat Skandynawii sprzyjał prymitywizacji języka? A może po prostu germańska prymitywna mowa została przez kogoś ucywilizowana? Postawmy tezę, że tym cywilizującym eliksirem była średniowieczna łacina. Ale tutaj pojawia się pytanie: dlaczego język francuski (romański przecież) jest równie prymitywny jak oryginalne języki germańskie, a niemiecki ze wschodnich rubieży państwa Karła Wielkiego ma tych przypadków więcej? Historia milczy na ten temat, ale po to człowiek ma rozum by dociekać prawdy. 25 listopada 2007 niemiecka państwowa rozgłośnia radiowa Deutsche Welle podała wyniki badań nad genotypem Niemców, prowadzonych przez firmę Igenea. Okazało się, że statystycznie germańskich przodków ma tylko ok. 6% (!) Niemców. Przodków semickich ma ok. 10% mieszkańców Niemiec , słowiańskich ok. 30% (!!!) – reszta w większości celtyckich. link Jak pokazały wyniki badań nad genotypem obecnie żyjących krewnych Adolfa Hitlera, przeprowadzonych przez Jean-Paul’a Mulders’a i Marc’a Vermeeren’a w 2010 r., wódz III Rzeszy nosił w sobie rzadką w Europie haplogrupę E1b1b1, która charakterystyczna jest dla ludów Afrykańskich i występuje często wśród Żydów. To dobitnie pokazuje, jakim ludem z pochodzenia są Niemcy.
historia niemiec tajemnicePodobne badania przeprowadzone w Polsce wykazały, że wbrew pozorom naród Polski jest bardzo homogeniczny i podobny genetycznie do ludów Iranu, Afganistanu, Pakistanu i północnych Indii, a więc terenów, które zostały zasiedlone przez Ariów ok. 1700 p.n.s.J. Zatem, kto jest w Europie centralnej gościem, a kto gospodarzem od tysiącleci?! Potwierdzeniem dawnego zasiedzenia Słowian w Europie i najazdów ich przodków na Indie jest rozpowszechnienie w świecie haplogrupy R1a1.[1]
Czy to Piast Kołodziej? Nie, to oblicze partyjskiego księcia. Iran – II wiek n.e:
tajemnice historii Slowian
Między bajki należy włożyć twierdzenie, o pierwotnym germańskim pochodzeniu takich ludów jak Wandale wywodzący się z Chrobacji i Słewowie (czy to jest germańska nazwa?). Longobardowie (długobrodzi), Allemanowie (wszyscy ludzie – potomkowie Swewów), Sasi (Sax; sacks-worki? pierwotne siedziby Sasów umiejscawia się na półwyspie Jutlandzkim, który można uznać za pewnego rodzaju worek – czyli mieszkańcy worka. W staropolszczyźnie słowo „sak” = sieć, worek, klatka;), Goci (Guteje; Ostrogoci-Goci z wyspy, a nie jak kłamią Niemcy: wschodni Goci; słow. ostrów = wyspa), Burgundowie, Bawarowie (Bajuwarowie, Bayern, Bojavariorum; bojowi? bojarzynowie?; o dziwo w Pakistanie istnieje kraina Bajawar (Badżauar).) to ludy o mieszanym pochodzeniu.
Orzeł biały na biało-czerwonej fladze? Czy to Polska? Nie! To gmina Markt Schwaben w ziemi Swewów zwanej obecnie Szwabią (Górna Bawaria):
nieznana historia PolskiZachowane zabytki języka gockiego, z późnej historii tego ludu, wskazują, że miał 4 przypadki i zbliżone do słowiańskich końcówki co tylko potwierdza, że był językiem kreolskim – słowiańsko-germańskim. Jeszcze jednym potwierdzeniem związków gocko-słowiańskich jest to, że Kazimierz Wielki, wznosząc na miejscu zrujnowanej za jego czasów bazyliki romańskiej w Poznaniu – katedrę gotycką, wystawił nowy okazały grobowiec dla swego wielkiego poprzednika – pogrzebanego w tej świątyni Bolesława Chrobrego. Na jego płycie kazał umieścić wierszowany napis głoszący sławę zmarłego oraz informujący że Bolesław Chrobry był królem „Regnum Sclavorum, Gothorum sive Polanorum” czyli „królem Słowian, Gotów czyli Polan” – władcą ponownie zjednoczonego państwa słowiańskiego. Pytanie: kim byli Frankowie, którzy zbudowali podwaliny pod Niemcy? Karol Wielki wygląda mało europejsko. Ma bardzo długą, pociągłą, wąską twarz i haczykowaty nos spotykany raczej u ludów Bliskiego Wschodu. Niemiecka Wikipedia twierdzi, że germańskie słowa związane z życiem społecznym i żeglarstwem mają pochodzenie nieindoeuropejskie. T. Marski w „Księdze popiołów” twierdzi, że jednym z substratów ludu określanego współcześnie jako „germanie” (to słowo pochodzenia celtyckiego!) mogli być uciekinierzy z Kartaginy podbitej przez Rzym, którzy osiedlili się na północy. Kartagińczycy opłyneli podobno Afrykę, więc żadnym problemem dla nich nie powinna była być wycieczka na wybrzeża obecnej Norwegii. Zadziwiające jest to, że w Skandynawii odsetek ludzi o cechach semickich jest wyższy niż w Polsce, co zdaje się potwierdzać tą teorię. Obrońcy germańskości twierdzą, że te fizyczne podobieństwo Skandynawów do mieszkańców Bliskiego Wschodu to przypadek, jednak ja nie wierze w takie przypadki. Potwierdzeniem bliskich związków ludów Skandynawii z Semitami jest także fakt, że uchodząca za normańską haplogrupa typu I1a jest bardzo blisko spokrewniona z haplogrupą J, charakterystyczną dla bliskiego wschodu.[2]
Karl der Große (Karzeł Wielki) i Osama bin Laden – dwóch szaleńców opętanych manią nawracania niewiernych na jedyną słuszną wiarę w Jehowę vel Allaha vel Boga:zapomniana historia Slowian
ŻYDZI ASZKENAZYJSCY TO ARYJCZYCY?
Ciekawym przypadkiem są Żydzi aszkenazyjscy (biali Żydzi pochodzący z Europy, przede wszystkim środkowej i wschodniej, którzy prawdopodobnie pochodzą od Chazarów, ludu tureckiego, który przyjął judaizm w VIII wieku i miał państwo na wschód od Kijowa.). Badania ich genotypu pokazują, że wśród nich odsetek mężczyzn posiadających haplogrupę R1A1 wynosi ponad 50%. Haplogrupa R1A1 przenoszona jest tylko w linii męskiej, zatem ich przodkami po mieczu musieli być Słowianie. Są 3 możliwości dlaczego tak się stało:
1. Chazarowie byli potomkami Słowian, którzy wywędrowali z Ariany na wschód.
2. Żydówki były mało cnotliwe i zdradzały swoich żydowskich mężów ze słowiańskimi mężczyznami.
3. Żydzi/Chazarzy świadomie przyjmowali do swojej społeczności Słowian.
Rodzi się tutaj pytanie: jakie prawo mają zatem Żydzi aszkenazyjscy do Palestyny skoro nie są Semitami? I kim tak na prawdę są? Według mnie to pierwszy w historii naród stworzony przez wirusa umysłu o nazwie Jehowa. Drugim są Arabowie, opętani przez wirusa Jehowa 3.0 „Allah”.
KILKA SŁÓW O IMIONACH
Kłamcy spod znaku krzyża wmawiają Słowianom, że są ludem pokojowych eunuchów, którzy wojną brzydzą się od zawsze. Są jednak w naszym języku niepodważalne dowody zaprzeczające tym kłamstwom – to imiona naszych władców. Mieczysław (Mieszko) – Sławny Miecz, Kazimierz – ten co kazi mir – Niszczyciel Pokoju lub Niszczyciel Świata, Władysław – imię pochodzące z Bałkanów, oryginalnie Ladislav (liad – diabeł) – Sławny Diabeł, Bolesław – Sławny Ból lub Sławny Olbrzym (bolszy – duży). Oprócz tego jest jeszcze Wojciech – Pociecha Wojów i Włodzimierz – Władca Świata. Czy to są imiona ludu kochającego sielanki!?
tajemnicza historia Polski
NOWA KRUCJATA?
Oto: „Karl der Grosse, Vater Europas” – „Karzeł Wielki, Ojciec Europy”. Można dodać: fanatyczny chrześcijanin i pogromca wolnych ludzi. Jak widać Niemcy, mimo dwóch przegranych wojen w XX wieku, dalej na poziomie symboli kultywują swoje tradycje. Jak pisze Józef Szujski w „Dziejach Polski podług ostatnich badań” z 1862 r.: „Cesarstwo frankońskie z razu, później zaś niemieckie pojmuje walkę ze Słowiańszczyzną jako walkę idei katolicyzmu z pogaństwem, a następnie jako walkę hierarchiczną narodu wcześniej nawróconego o władzę nad później nawróconemi, w ostatniem zaś popularnem znaczeniu jako walkę Germanizmu z Słowiańszczyzną.” Trzeba to zrozumieć: Rzymski katolicyzm to owoc dawnego imperializmu, który przez kaprys historii rozrósł się w przestrzeni i czasie – tylko tyle! Chrześcijaństwo kiedyś było takim samym narzędziem walki jak dzisiaj są tzw. „wartości europejskie”!
Jeżeli Niemcy pojmują Unię Europejską jako kontynuację działalności Karła Wielkiego, to tym samym stawiają siebie w roli mentora wobec nowych państw UE. W niemieckiej wizji Europy państwa te, grają rolę aborygenów, których koniecznie trzeba nawrócić na jedyny słuszny model społeczny. Dokładnie widać, że zjednoczeniowa krucjata przeciwko wolnym ludziom, rozpoczęta 1300 lat temu, dzisiaj przybrała postać europejskiej biurokracji, która chce zawłaszczyć i ujednolicić wszelkie pola działalności człowieka. Paradoksem historii jest, że ludy który kiedyś stały sie ofiarami chrześcijańskiego imperializmu Karła Wielkiego – dzisiaj są wyznawcami jego idei. Sasi i Bawarowie podbici przez niego stali się Niemcami, a Polacy i Chorwaci uwierzyli, że są katolickimi narodami wybranymi. W Watykanie toczy się ponoć znowu proces kanonizacyjny „ojca Europy”. Nie zdziwiłbym się, gdyby po wyniesieniu na ołtarze, Karl der Grosse został patronem UE. Jego idee polityczne właśnie nabierają realnego kształtu. Religijne częściowo również, bo jak pisał św. Paweł w liście do Galatów: „Nie ma więcej ni Żyda, ni Greka, ni niewolnika, ni człowieka wolnego, ani mężczyzny, ani kobiety, ponieważ wszyscy jesteście jedno w Jezusie Chrystusie”. Teraz wszyscy jesteśmy jedno w ramach UE, promującej chorobliwą równość i totalne ujednolicenie. Oczywiście, jakże mogłoby być inaczej, wszystko jest pod czujną kontrolą największego państwa wspólnoty, które pilnuje, aby kurs okrętu Europa zawsze był zgodny z kursem wyznaczonym w Berlinie.
Specyficznym poczuciem humoru wykazali się Niemcy w 1950 roku, ustanawiając Międzynarodową Nagrodę Karola Wielkiego, przyznawaną corocznie wybitnym osobistościom i instytucjom za zasługi w promowaniu pokoju i jedności w Europie. Prawdopodobnie, gdyby Adolf Hitler wygrał wojnę i militarnie zjednoczył Europę, a przy okazji wymordował wszystkie niepokorne narody, to po tysiącu lat byłby patronem podobnej nagrody. Jak sam mówił: „lud nie ma pamięci”. Laureatem Nagrody Karola Wielkiego byli m.in. Bronisław Geremek, Jan Paweł II, oraz w 2010 r. Donald Tusk. Zapewne Donald Tusk dostał ją jako symbol szczęśliwego dokończenia I-ego etapu budowy Rzeszy Europejskiej i wcielenia świętej polskiej ziemi do Imperium Europeanum. Cóż, wyżej wymienionym laureatom nie można się dziwić – nie byli i nie są polskimi patriotami. Żaden polski patriota nigdy nie przyjąłby podobnej nagrody! – Karol Wielki: najeżdżał, pali, grabił, eksterminował, przesiedlał i chrzcił kogo mu się spodobało, w tym naszych słowiańskich przodków. Robił to w imię boże, rzymsko-katolickie, dla dobra niewolniczej kultury łacińskiej.
Nie oskarżam tutaj pojedynczych osób składających się na niemieckie społeczeństwo. Jak pokazuje historia, wielu etnicznych Niemców zostało polskimi patriotami na przekór swojemu pochodzeniu. Oskarżam niemieckie elity, które niezmiennie prowadzą politykę ekspansji, pewnego zespołu memów, całkiem innego niż ten, jaki można określić jednym krótkim słowem – WOLNOŚĆ!
POLSKA = WOLNOŚĆ
tajemnicza historia SlowianPrzez kilka stuleci Polska i Litwa związane unią uważane były za ostoję wolności i tolerancji w Europie i świecie. Synowie rzymskiego kościoła twierdzą, że wynika to z cudownej mocy jaką miał chrzest – dzikich barbarzyńców przemienił w tolerancyjne baranki. Wiadomo jak tolerancyjny był dla pogan Karol Wielki i jego następcy, zatem śmiało możemy tą tezę odrzucić. Dlaczego zatem Polska była ostoją wolności i tolerancji? Bo taka jest natura Słowian! Nazwa nasza „Słowianie”, jak twierdzą niektórzy badacze języka, pochodzić ma od wyrazu „słoboda” czyli wolność. Jak pokazują zachowane wiadomości o ustroju dawnych Słowian, naturalnym dla nas był republikanizm wyrażający się w woli wiecu, który powoływał władcę. Zbiorowa wola jednostek była zatem podstawą tego ustroju. Ludzie uważający się za wolnych nie bronią wolności także innym. U Słowian nie znano niewolnictwa! Niewolni byli jedynie jeńcy wojenni, których zwycięzcy osadzali na swoich ziemiach jako „rabów” – czyli robotników. Ich dzieci były już jednak wolne. Naturalną kontynuacją tych słowiańskich obyczajów były zasady jakie panowały w Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Chrześcijaństwo przyniosło co prawda ze sobą pewne niewolnicze elementy, nabyte jeszcze w Cesarstwie Rzymskim, jednak do kontrreformacji wyzysk najniższych klas społeczeństwa przez panów feudalnych był w Rzeczpospolitej bardzo niski, w stosunku do tego co działo się w Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego. Wielu było wolnych chłopów oraz szlachty żyjącej jak chłopi, co wskazuje, że różnice stanowe nie były bardzo wyraźne i głębokie. Nasz etos wolnych ludzi załamał się dopiero wtedy, gdy rzymski katolicyzm przy pomocy jezuitów opanował szkolnictwo i w ciągu 50 lat z wolnych Słowian zrobił bezwolną masę katolików mówiących po polsku. Nie może tutaj dziwić fakt, że wraz ze zwycięstwem kontrreformacji wzmógł się w Polsce wyzysk feudalny i niechęć do mieszczan. To była naturalna konsekwencja wprowadzenia w życie rzymsko-katolickich, niewolniczych zasad społecznych, co znacząco odbiło się na dalszych losach naszego kraju. Historycy głównego nurtu z prezydenckimi profesurami, gotowi mnie ugotować w smole za to co napiszę jednak prawda jest gorzka: złota wolność szlachecka, mit Sarmaty-katolika to nie była odpowiedzialna wolność typu słowiańskiego – to była degeneracja słowiańskiego indywidualizmu przez rzymsko-katolicki personalizm. I jest na to jeden niepodważalny dowód! Przed zwycięstwem kontrreformacji obrady parlamentu Rzeczpospolitej uchodziły wśród posłów z zachodu Europy za raczej spokojne i rozważne. Obowiązywała wtedy dość szczególna zasada jednomyślności, stanowiąca, że do podjęcia decyzji potrzebna była zgoda wszystkich posłów uczestniczących w obradach Sejmu. Długo przekonywano przeciwników do swoich racji i ostatecznie, ci którzy nie zgadzali się z większością, nie pojawiali się na głosowaniu. Ta jakże wysoka kultura obrad ulega nagłej zmianie w XVII wieku, gdy swoje tryumfy święciła kontrreformacja. Pojedynczy poseł, naga katolicka dusza, mógł już powiedzieć „nie zgadzam się” i zerwać Sejm bez oglądania się na konsekwencje. „Nie sądźcie – bo sami będziecie sądzeni”,”Jezus kocha wszystkich” – to kwintesencja personalizmu. Personalizm katolicki na tyle wypaczył świadomość szlachty, że w pojęcie jednomyślności wyniesione ze słowiańskiego wiecu, została wpisana nowa treść – tak oto pojawia się Liberum Veto. Już nie dobro ogółu mieszkańców kraju jest ważne, lecz dobre samopoczucie i interesy pojedynczego szlachcica. Oto wolność słowiańska zamieniła się w swoją katolicką karykaturę. Skutki wiadomo jakie były: w ciągu 100 lat z podmiotu polityki europejskiej staliśmy się jej przedmiotem. Jednak mimo katolickiej choroby, coś z tej dawnej indywidualistycznej wolności zachowało się w naszej narodowej nadświadomości. Na tle starczej, etatystycznej i pogrążonej w marazmie Europy, młode pokolenie Polaków jest oazą indywidualnej przedsiębiorczości. Na szczęście dla przyszłości narodu, PRL na tyle osłabił kościół, że nie jest on już ostatecznym wyznacznikiem patriotyzmu i polskości, a Polacy nie powielają już dokładnie ideomatrycy wpisanej w katolicką „polskość”. Te dwa elementy sprawią, że gdy wymrą niewolnicy wychowani w mentalnej komunie, tak bolszewickiej, jak i katolickiej, nastąpi coś, na co Polska czekała 400 lat. Już wkrótce nastąpi jakościowa zmiana elit zarządzających krajem, a Polska jak przed wiekami stanie celem wędrówki najbardziej wartościowych ludzi – bo POLSKA = WOLNOŚĆ!
CHRZEŚCIJAŃSTWO = KULTURA ŁACIŃSKA = NIEWOLNICTWO
Oto słowo boże…
Szaweł zwany świętym Pawłem: „Niewolnicy, bądźcie we wszystkim posłuszni doczesnym panom, nie służąc tylko dla oka, jak gdybyście się mieli ludziom przypodobać, lecz w szczerości serca, bojąc się Pana.” (Kol 3,22; por. Ef 6,5n).
Jak wyżej: „Każdy niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. Zostałeś powołany do wiary jako niewolnik? Nie martw się! Nawet gdybyś miał okazję stać się wolnym, skorzystaj raczej z twego niewolnictwa (pozostając w tym stanie]” (por. 1 Kor 7,20n).
Święty Piotr: „Niewolnicy! Z całą bojaźnią bądźcie poddani panom nie tylko dobrym i łagodnym, ale również surowym” (1 P 2,18).
Być Polakiem to znaczy być człowiekiem wolnym – walczyć w obronie wolności, buntować się przeciwko niesprawiedliwości i wyzyskowi. Być chrześcijaninem wedle słów ojców kościoła to znaczy być posłusznym i w cichości serca znosić swój marny los wyzyskiwanego człowieka. Każdy w głębi serca musi wybrać kim jest: chrześcijańskim niewolnikiem czy wolnym Słowianinem. Chcesz być chrześcijaninem? – twój wybór ale nie mów, że na tym polega polskość!
KATOLICYZM – SPRZYMIERZENIEC ŻYDOWSKICH INTERESÓW
Dlaczego w Rzeczpospolitej Obojga narodów Żydzi byli jedną z najbogatszych grup ludności oraz opanowali handel i obrót pieniądzem? Przez katolików! Katolik nie mógł pożyczać pieniędzy na procent – Żydzi gojom mogli. Katolik wg. nauk św. Tomasza nie mógł nakładać nieuzasadnionej własną pracą marży na towary – Żydzi mogli! Mieszczaństwo protestanckie mogło robić i jedno i drugie identycznie jak Żydzi ale jako siła polityczna byli niewygodni tak dla szlachty jak i dla kościoła – dlatego mieszczaństwo musiało zniknąć. Niszę po nim zajęli Żydzi. Dlatego śmieszny jest katolicki antysemityzm. Polakatolicy na własne życzenie wyhodowali sobie coś w rodzaju jemioły czerpiącej soki z ich własnego organizmu. Jeżeli jesteś katolikiem i nie lubisz Żydów z powodu ich bogactwa i wpływów to znaczy, że masz schizofrenię.
Płynie z tego pewna nauka na przyszłość – nikt nie powinien mieć żadnych przywilejów – jedynym przywilejem mieszkańca Polski powinna być WOLNOŚĆ.
Paradoks
Chrześcijanie twierdzą, że bez chrztu „barbarzyńców” nie byłoby nowoczesnej, rozwiniętej Europy. Odbijam piłeczkę i pytam: czy chrześcijaństwo w ogóle by istniało gdyby nie siła i witalność „barbarzyńców”?
PIEŚŃ ŻYCIA
„Już wieczór teraz krótki,
Hej, zapalmy sobótki,
Dalej dziewki wyborne
Bylem w poły przepasane
Tancójcie na dworze
Aż do rannej zorze
Aże do switania
Ale nie bez grania
Dalej dudarzu teraz brzmiej
Niechajże nasze pole brzmi
A ty Włodarzu pilnuj dudarza
Boć to powinność pana Włodarza
A na mórawie stoi beczka piwa
Skaczże Kasiu, skaczże, pókiś jeszcze żywa
A wy chłopcy pożar palcie
I z dziewkami sobie skaczcie
Kładzcie sirkowe
Drzewa cisowe!
Niechaj w bęben przybijają
A wesoło wywijają
Boć wieczór krótki,
Palmy sobótki!”
WARSZAWA – WARSZOWA
Warszawa, jaka jest każdy widzi. Ogólnie nic ciekawego ale to jednak tutaj zapadają najważniejsze decyzje dotyczące teraźniejszości i przyszłości Polski. Zadziwiające jest to, że odkąd król/rząd Rzeczpospolitej rezyduje w Warszawie, Polska nie potrafi na dłużej utrzymać pokoju na swoim terytorium ani zapewnić warunków powodujących wzrost bogactwa swoich mieszkańców. Dlaczego? Jest na to pewne wytłumaczenie. Jak twierdzą „historycy”, nazwa polskiej stolicy pochodzi od jakiegoś rycerza „Warsza”, który posiadał był wieś na terenie obecnego miasta w XII lub XIII wieku. Nawet jeżeli na prawdę istniał (nie ma na to żadnych dowodów!) kiedykolwiek jakiś „Warsz” to nie wiadomo kiedy dokładnie żył. Ale jak twierdzą źródła, jeszcze w średniowieczu Warszawa była nazywana Warszowa. Takie same zaś miano nosi jeden z demonów z irańskiej mitologii! Każdego dnia miliony ludzi wypowiadają imię sługi Arymana nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Może to przypadek, jednak wiele wskazuje, że te miasto jest po prostu przeklęte. Jeżeli władze urzędują w tak demonicznym miejscu nie może dziwić fakt, że wszelkie reformy i próby naprawy kraju kończą się zazwyczaj klęską. Gdy czyta się o okrucieństwach jakich dopuścili się Niemcy w czasie Powstania Warszawskiego można odnieść wrażenie, że Warszawa – Warszowa była polem bitwy na którym starły się z Polakami najprawdziwsze zastępy Arymana, który chciał pokazać do kogo należy te miejsce. Cóż, kaprys fanatycznego katolika, Zygmunta III Wazy zdecydował, że stolica Polski znajduje się w tym miejscu. Może to przypadek, a być może po prostu złego podświadomie ciągnie do zła? JHVH = Aryman? Kto wie. Pewne jest jednak to, że Polska nie odzyska swej chwały dopóki jej stolicą będzie Warszawa! Warszawa to symbol 400 lat klęsk. Warszawa to cmentarz, na którym leży 250.000 ofiar samobójczych skłonności narodu polskiego, zaszczepionych mu przez romański katolicyzm. Czas obalić zmurszałe słupy czasu. Stolica powinna być w Górach Świętokrzyskich – tam gdzie wszystko się zaczęło.
AWESTYJSKA LEGENDA O DOBRYM PASTERZU JIMIE
„Pierwszym z krajów stworzonych przez Ahura Mazdę była Ariana, kraj Ariów na zachodzie. Ludzie żyli tam szczęśliwi, nad dobrą rzeką Anuhi Daitią, zasobną w słodkie wody, u stóp świętej góry Hara Berezaiti. Jedyną przykrą rzeczą w tym kraju była obfitość wężów. Władcą krainy był Jima Chszaeta, pasterz i opiekun sprawiedliwy ludzi i zwierząt. Pod jego opieką rozmnażały się zwierzęta i ludzi narodziło się tak wiele, że nie mogła ich pomieścić nadrzeczna dolina, ziemia była dla nich za ciasna. Ahura Mazda widząc to, wezwał do siebie Jimę, dobrego pasterza, i rzekł mu tak:
– Jimo, dobry pasterzu! Czy chcesz głosić słowo boże w kraju, który stworzyłem jako pierwszy, w Arianie błogosławionej?
Ale Jima nie czuł w sobie powołania kapłańskiego, bo interesował go dobrobyt doczesny jego poddanych. Więc wysłał Ahura ptaka Karsziptana do Ariany i on pierwszy głosił tam słowo boże. A Jimie dał złotą fujarkę i oprawny w złoto bat i pouczył go, jak ma ich używać. Gdy w dobrej krainie, kolebce Ariów, narodziło się tak wiele ludzi i tak wiele zwierząt, że ziemia nie mogła ich już pomieścić, wzleciał Jima Chszaeta w górę, zadął w złotą fujarkę i opuścił się w dół, uderzając ziemię batem oprawnym w złoto. A jednocześnie modlił się:
– Święta Aramaiti, Matko Ziemio, powiększ się, by mogły pomieścić się na tobie zwierzęta duże i małe, by znalazły dość po żywienia.
A ziemia powiększyła się, spełniając prośbę Jimy pięknego. I znów rozkwitło na niej życie, zwierzęta duże i małe rozmnażały się i wychowywały swoje młode i rodziło się wiele ludzi. A wszyscy żyli szczęśliwie pod opieką Jasnego Jimy, dobrego pasterza. Po jakimś czasie znów było ich tyle, że nie mogli się pomieścić na ziemi i za mało im było pożywienia. Więc Jasny Jima, pasterz dobry, ponownie wzlatując w górę dął w złotą fujarkę i opadając uderzał ziemię swym batem oprawnym w złoto, prosząc:
– Święta Aramaiti, Matko Ziemio, powiększ się, by wyżywić ludzi i zwierzęta.
A Święta Aramaiti, Matka Ziemia, powiększała się i znów ludzie i zwierzęta znajdowali na niej dość miejsca i pożywienia, by się rozmnażać i rosnąć. I po raz drugi stało się tak, jak bywało poprzednio, że zajęły całą ziemię, która ich mogła wyżywić, i nie było miejsca dla zwierząt dużych i małych, dla ludzi i dla roślin, którymi wszyscy mogliby się wyżywić. I po raz trzeci wzleciał ku niebu Jima Jaśniejący, dmąc w złotą fujarkę. Potem opadł na ziemię i uderzył ją oprawnym w złoto batem i modlił się do Świętej Aramaiti, Matki Ziemi, by zechciała się powiększyć i wyżywić zwierzęta i ludzi. A Dobroczynna Aramaiti powiększyła się i oddała swoje siły na podtrzymanie życia wszystkich stworzeń, które na niej się rodziły i rosły. Tak więc, jak mówi pismo, trzy razy wzlatywał ku niebu dobry pasterz, Jima Chszaeta, dmąc w złotą fujarkę, trzy razy opadał na ziemię i uderzał ją swoim oprawnym w złoto batem i modlił się do Matki Ziemi, a ona się powiększała.
Ale potem Ahura Przemądry przewidział zbliżanie się niszczyciela. Aryman, wróg życia, postanowił napaść z demonami zimna na dobrą krainę Arianę i przynieść do niej śmierć i zagładę dla roślin, zwierząt i ludzi. Wezwał więc Ahura Mazda Jasnego Jimę przed swoje oblicze i rzekł mu:
– Zbuduj schronienie dla ludzi i zwierząt, War podziemny, gdzie ukryć się będą mogły w czas zagłady. Umieść go pod ziemią, gdzie nie dosięgnie ich mróz. Ten War niech będzie długi na koński bieg, czworokątny. Trzy piętra w nim zbuduj, a na nich korytarze i pokoje zamknięte i otwarte. Środkiem puść strumień wody słodkiej, na brzegach jego osadź ptaki w wiecznej zieleni. Gdy gotowe już będzie podziemne schronienie, zanieś tam nasiona najlepszych, najdorodniejszych ludzi, zwierząt i roślin, i nasiona ogni, i ptaków, i psów. Wybieraj starannie, by znalazły się tam tylko nasiona zdrowe, zebrane z roślin, które są najlepiej wyrośnięte, najwonniejsze i najsmaczniejsze. Spośród zwierząt wybierz najdorodniejsze, najzdrowsze i najwięcej przynoszące pożytku, i ich nasiona umieść w podziemnym Warze. Podobnie postąpisz z ludźmi: wybierz nasiona z najszlachetniejszych i najpiękniejszych, zdrowych na ciele i duchu. I bacz, by nie znalazły się wśród nich zdeformowane z przodu czy z tyłu, z zębami wystającymi i skórą skażoną.
Wszystkie te nasiona roślin i zwierząt każdego gatunku i ludzi połącz w pary, by żyły i zdolne były się rozmnażać. I tak po dwa zanieś do Waru.
A na trzech piętrach Waru tak umieść nasiona ludzi: na pierwszym piętrze niech będzie ich trzydzieści, na drugim sześćdziesiąt, a na trzecim dziewięćdziesiąt.
Tak powiedział Przemądry do Jaśniejącego Jimy, a ten postąpił zgodnie z rozkazem boskim i zbudował w krainie Arianem Waedżo – co tłumaczy się jako „kolebka Ariów”- War czworokątny podziemny i zgromadził w nim nasiona roślin i zwierząt, i ludzi, w czasie gdy spodziewał się nadejścia zimy. Gdy już to uczynił, nadciągnął do Ariany smok zimy, wąż straszny, wcielenie Arymana.
Przyszedł ku ziemi i zmroził ją, rośliny wszystkie uschły i przemarzły, zamarzły wszystkie zwierzęta i wszyscy ludzie, którzy nie schronili się w Warze. Ziemia opustoszała i wymarło na niej wszystko, co żyto. A w Warze ludzie żyli i w ten sposób przechowało się życie przez czas, który był czasem panowania śmierci.
Opowiadają, że trzy takie zimy straszliwe przeżyły stworzenia w Warze, a potem wyszły na świat boży i znów szczęśliwie rozmnażały się pod opieką Jimy, dobrego pasterza.
Jima Chszaeta zapomniał jednak, w miarę jak płynął czas, że jest zobowiązany do opieki nad życiem, a nie do rządzenia nim. Wydało mu się, że to jego przezorności, a nie bożemu nakazowi zawdzięczały przetrwanie żywe istoty i on sam. Bluźnić począł niebu i jego siłom, mówił słowa kłamliwe i niegodne. Sprzymierzył się z Drudżą kłamliwą i niosącą śmierć przeciwko Aszy, opiekunowi porządku i ładu boskiego, który nakazuje każdemu wypełniać obowiązki. Wreszcie popełnił zbrodnię, grzech przeciwko swemu powołaniu opiekuna żywych istot, i zabił krowę. Wtedy opuściła go chwała, majestat królewski. Trzy razy odlatywała od niego pod postacią ptaka, a on pozbawiony owej mocy, która pozwala rządzić innymi dla bożej chwały, nie był już zdolny do sprawowania władzy i opieki nad światem żywych stworzeń.”
Ariana to Chrobacja. Wielka dobra rzeka Anuhi Daitia to Wisła. Góra Hara Berezaiti to Łysa Góra. Legenda opisuje ekspansję Ariów/Prasłowian z zachodu na Iran i Indie!
Na „Google Books” jest dostępne polskie tłumaczenie „Awesty” z 1857 roku, zatytułowane: „Miano Slavianskie w reku jednej familii od trzech tysięcy lat zostające czyli nie zendawesta a zędaszta to jest życie dawcza książeczka Zoroastra”.
historia Polski 1PIEŚŃ Z POWSTANIA STYCZNIOWEGO
„Pieśń Kościoboków”
„Zgasły dla nas nadziei promienie.
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.
Wzgardźmy życiem tym marnie pędzonym,
Nam pioruny niech grają i gromy,
A na niebie od łuny czerwonym
Anioł śmierci przeleci widomy.
Cóż my winni, że kochać nie możem?
Gdy się wszystko tak płaszczy i karli,
My dla ziemskich rozkoszy umarli,
Żyjmy zemstą i święćmy ją nożem.
W noc spokojną do domów wpadniemy,
Gdzie szczęśliwi cichymi śpią snami,
Naszą pieśnią ich spokój skłócimy,
Niech się zbudzą, niech idą za nami.
Więc gdy zgasły nadziei promienie,
Zanim zorza zaświeci nam blada,
Stańmy jako upiorów gromada,
We krwi wrogów nasyćmy pragnienie.”
KOMORY GROBOWE WŁADCÓW IMPERIUM SŁOWIAŃSKIEGO ODNALEZIONE!!!
„We wnętrzu Łysej Góry są ukryte potężne podziemne zbiorniki, po których można pływać pontonami. Wiele wskazuje na to, że w twardej skale wykuli je w pocie czoła carscy więźniowie w XIX wieku. Istnieje jednak też duże prawdopodobieństwo, że są one starsze o kilka wieków! Spacerując po wzgórzu, mało kto wie, że pod nogami ma trzy całkiem sporych rozmiarów komory, w których stoi woda. Znajdują się one na placu między wieża telewizyjną a budynkiem Muzeum Przyrodniczego. Jedyna dokumentacja, jaka na ich temat istnieje, pochodzi z 1964 roku i wykonana została przez ekipę z warszawskiej Pracowni Konserwacji Zabytków. Dowodził nią Adam Pulikowski, inżynier budowlany i specjalista od zabytków budowli. – Pamiętam te zbiorniki doskonale, bo tylko raz w życiu musiałem dokonywać inspekcji, pływając na pontonie – mówi ze śmiechem 83-letni dziś inżynier. – Najpierw trzeba było znaleźć właz, gdyż wszystko było zasypane. Gdy już to się udało, zostałem opuszczony w głąb na linie, a za mną zjechał ponton, ale tylko częściowo nadmuchany. Musiałem ręcznie wtłoczyć do niego powietrze, gdyż inaczej nie mieścił się w wąskim otworze. Trud się jednak opłacił, gdyż komory sprawiały niezwykłe wrażenie. Przykryte zostały bowiem sklepieniem półkolistym, opartym na potężnych filarach. Woda miała kolor zielony, a z niektórych arkad zwisały stalaktyty. Ich stan był znakomity, nigdzie nie było żadnych spękań. Adam Pulikowski, siedząc w pontonie, dokładnie zmierzył zbiorniki, stąd wiemy, że pierwsza komora ma wymiary 9 metrów na 11,5 metra, a druga będąca przedłużeniem pierwszej – 7,6 metra na 6,5 metra, a trzecia – 4,25 metra na 4,25 metra. We wszystkich komorach o wysokości 7 metrów, woda utrzymuje się na jednakowym poziomie blisko 2 metrów, co świadczy o tym, że są one ze sobą połączone kanałem. – Jestem pełen podziwu dla budowniczych, bo to było piekielnie trudne zadanie do wykonania, a zrobione zostało po mistrzowsku – zapewnia Pulikowski. – Nad tą budową musiał czuwać doskonały fachowiec. A w jaki sposób gromadziła się w nich woda?- Spływała ona z dachów opactwa specjalnym kanałem wlotowym, który odkryliśmy przy południowej ścianie budynku – mówi inżynier. – Ale mogły istnieć jeszcze inne wloty i dlatego w dalszym ciągu gromadzi się tam woda.”[3]
Komory grobowe we wnętrzu Łysej Góry:
historia Polski Chrobacja
Gołoborza to nie twory naturalne lecz efekt wysapywania gruzu z podziemnych sztolni, które były wykonywane pierwotnie jako komory grobowe słowiańskich władców. Zalane zostały zapewne z pełną premedytacją przez późniejszych chrześcijańskich okupantów Świętych Gór. Hipotezę istnienia podziemnych sztolni na Łysej Górze postawił pierwszy, T. Marski w 2000 r. w „Księdze Popiołów”. Jego domysły zostały potwierdzone!!!! Prawdy o historii naszej świętej ojczyzny nie da się zamazać!
CHROBACKA DOLINA KRÓLÓW
Megaksylony – groby o długości do 120 m, wykonane z drewna, ziemi i kamieni sprzed 6000 lat. Oto nasza prawdziwa historia.
„Wszystko stało się jasne – rowy i palisady okazały się gigantycznymi, ponadstumetrowymi grobowcami z czasów, gdy w Europie dominowała idea megalityczna, a w Egipcie jeszcze nie myślano o budowie piramid. Ponieważ jednak w żyznej okolicy lessowej nie było wystarczających źródeł kamienia, małopolscy konstruktorzy musieli radzić sobie inaczej. W Słonowicach zbudowano wielkie drewniano-ziemne konstrukcje, które miały kształt wydłużonych trapezów. Ich ściany wykonano z drewnianych belek, wnętrze – z wyjątkiem części przy wyjściu – wypełniono ziemią. Do dziś zachowały się jedynie równe rzędy rowów ze śladami po drewnianych słupach (o średnicy 30 cm), które są pozostałościami palisadowych ścian. Wzdłuż dwóch największych grobowców (z sześciu odkopanych) wykopano głębokie na 3 i szerokie na 5 metrów rowy, z których pobierano ziemię na nasypy. Znajdująca się od strony wschodniej część czołowa największego z grobowców miała szerokość 10 metrów, a wysokość nasypu mogła dochodzić do 5 metrów. Niedaleko od wejścia pochowano trzy osoby (tak było tylko w tym grobie, w pozostałych chowano po jednej). Same groby nie były bogato wyposażone, jakby już sama budowa grobowca była wystarczającym darem dla zmarłych. Z pewnością osoby tu pochowane były kimś ważnym. Szkoda, że źle zachowane kości uniemożliwiają wykonanie badań DNA w celu ustalenia pokrewieństwa.”
SŁOWIANIE W POLSCE OD CO NAJMNIEJ 10 000 LAT
W czasopiśmie „Nature”, ukazał się bardzo ciekawy artykuł „Separating the post-Glacial coancestry of European and Asian Y chromosomes within haplogroup R1a”. Mówi on o odkryciu nowej wersji haplogrupy R1a1 – R1a1a7. Naukowcy oceniają, że na terenie Polski istnieje ona od ok 10.700 lat, czyli od chwili stopienia się lodowca. Jest to jeszcze jedno potwierdzenie, że Polska jest spadkobierczynią najstarszej cywilizacji na Ziemi.
historia cywilizacji Slowian
APEL
Czas obalić słupy czasu. Prawda musi wyjść z ciemności kurhanów i ujrzeć światło dzienne. Wielki Polak, Jan Stachniuk napisał kiedyś, że Polska potrzebuje nowego mitu aby istnieć. Mamy oto nasz mit! Nie jest to mit w potocznym tego słowa znaczeniu. Mamy prawdę, która może stać się fundamentem pod budowę lepszej przyszłości dla naszego ludu i naszego kraju. Ten mit to prawda o naszych korzeniach i o naszej prawdziwej naturze, o tym że Polska to ojczyzna ludzi „wolnych, swawolnych, dumnych i szalonych” jak pisał T. Marski w „Księdze Popiołów”. Ludzi zdolnych do rzeczy wielkich i miłujących ponad wszystko wolność. Polska to nie przedmurze chrześcijaństwa, to nie cierpienie i trwanie – Polska to wolność i wolności ziszczenie poprzez codzienny wytężony trud. Polska to nie socjalizm – to swobodna praca wolnych ludzi, wykuwających swój los. Polska to nie trupio zimne, zaciszne kościoły i cmentarze gdzie pochowano wielkie marzenia – to walka z niemym wszechświatem o własne spełnienie. Bez końca. Z dawnej chwały ku przyszłości. Krzyż nam już nie przeszkodzi. Sława nam!
Chrześcijaństwo jest martwe. UE jest biedniejącą z każdym dniem, niegdyś bogatą staruszką, która chce nas wciągnąć do swojego grobu. Nie dajmy się tym upiorom! Czasu jest bardzo mało. 1 grudnia 2009 powstało nowe faszystowskie państwo pod nazwą Unia Europejska, a Polska po raz kolejny raz straciła niepodległość. Zapewne za jakiś czas wprowadzona zostanie cenzura internetu i dostęp do tego typu stron zostanie zablokowany. To są ostatnie chwile wolności jakie zostały nam aby móc coś zrobić. Jeżeli jesteś patriotą i bardziej poważasz Ojczyznę niż bliskowschodniego „boga” lub UE to wyślij link do tej strony znajomym lub napisz kilka słów na dowolnym forum podając źródło. Sława Polsce! Sława Słowianom!
PRZYPISY
LEKTURA UZUPEŁNIAJĄCA
1. Więcej o Chrobacji i prawdziwej historii Polski:
http://svasti.org/cd/Izwor/SpisXong.htm
2. Katolicyzm – niszczyciel Polski – Dzieje bez dziejów – teoria wewnętrznego rozwoju Polski:
http://www.toporzel.republika.pl/teksty/dziejef.html

Źródło: https://kefir2010.wordpress.com/2013/12/27/zapomniana-historia-polski-tajemniczy-cesarz-slowian-i-chrzescijanskie-niewolnictwo/