środa, 21 grudnia 2016

Słowiańska wiedza o włosach

indianchinook

Słowiańska wiedza o włosach


Aby rozwiązać istniejące w naszym świecie problemy, najpierw trzeba przyznać, że wiele naszych podstawowych przekonań o realności jest błędnych. Na przykład, o włosach. Traktujemy je jak coś zupełnie zwyczajnego, coś, z czym można poeksperymentować, co można obciąć, zapuścić, pofarbować, zgolić, a jedyną tego konsekwencją jest to, czy się komuś (oraz sobie) w nowej wersji spodobamy. Nie rozumiemy podstawowych zasad działania energii, nie mamy na ten temat wiedzy i błądzimy jak we mgle, ustalając sobie zasady sami, często wbrew logice, wygodzie i naturze. Przyjęliśmy na przykład, że w przypadku kobiet włosy na głowie są w porządku, ale już pod pachami czy na nogach nie. Wyśmiewamy też tradycje religijne nakazujące przykrywanie włosów, nie interesując się, co za tym tak naprawdę stoi.
Tradycja natomiast to coś dużo głębszego, niż nam się wydaje. Nie przypadkiem dawniej dziewczęta nosiły długie warkocze i rozpuszczały je tylko przed mężem, nie bez znaczenia jest też fakt, że kiedyś do naszych włosów mógł dotknąć się tylko ktoś bardzo nam bliski. Włosy jak każda inna część ciała mają przyczynę do istnienia. Włosy to nasza siła życiowa, to przedłużenie systemu nerwowego. Są to niejako nerwy na powierzchni ciała, swojego rodzaju wysokorozwinięte wąsiki lub antenki, które przekazują ogromną ilość ważnej informacji do mózgu i układu krwionośnego.

WŁOSY I ENERGETYKA CZŁOWIEKA
Włosy to anteny, które wyłapują strumienie energii z otaczającego nas świata. Odgrywają ważniejszą rolę w życiu niż ręka czy noga. Owłosienie pojawiające się pod pachami czy w okolicach intymnych, a u mężczyzn również zarost na twarzy rozpoczyna dojrzewanie płciowe. To jest lustro odbijające stan organów płciowych, ich dojrzałość i siłę. Usuwając włosy na twarzy, pod pachami i z organów płciowych, niszczymy strefy projekcyjne i w ten sposób pozbawiamy organy płciowe energetycznego doładowania i osłabiamy ich funkcję. Nie ma projekcji, to znaczy że z czasem nie będzie i tego, kto ją tworzy. Świat jest jak lustro. Usuwając włosy z głowy zmieniamy kierunek i intensywność głównych energetycznych strumieni swojego ciała, które z kolei zmieniają naszą świadomość, duszę i rozum. Ludzkie włosy (włączając owłosienie na twarzy u mężczyzn) nie tylko bezpośrednio “ładują” mózg informacją, ale także wypromieniowują energię z mózgu do otoczenia. Udowodniono to za pomocą efektu Kirliana, kiedy człowieka fotografowano najpierw z długimi włosami, a potem po strzyżeniu. Gdy włosy są podcięte to przyjmowanie i wysyłanie sygnałów od i do otoczenia jest utrudnione, człowiek nieświadomie podchodzi do życia, jest mniej wrażliwy w relacjach z innymi i trudniej mu osiągać satysfakcję (również seksualną).
SKUTKI OBCINANIA I FARBOWANIA WŁOSÓW
Włosy rzeczywiście są przewodnikami energii, ale żeby tak się działo powinny mieć min. 7 cm długości. Razem z włosami obcinamy nie tylko swoją intuicję, ale też pamięć i przeżycia emocjonalne. Dlatego właśnie człowiekowi, który przeżył olbrzymi ból radzi się ostrzyc włosy. Z tej samej przyczyny nie wolno obcinać włosów małym dzieciom. Jest takie wierzenie, że dziecko trzeba koniecznie ostrzyc kiedy ma roczek. To totalna bzdura. Dziecko aktywnie poznaje świat, uczy się w każdej sekundzie, a my tak po prostu bierzemy i obcinamy mu pamięć. I musi zacząć uczyć się od nowa. Dlaczego dziewczynki rozwijają się szybciej? Dlatego, że zwykle się ich nie strzyże. Włosy na ciele człowieka pełnią te same funkcje, co na głowie. Przy szczególnej konieczności człowiek może usuwać negatywną energię nagromadzoną we włosach strzygąc je i takim sposobem uwalniając się od przeszkadzających jego rozwojowi energii – w tym jest sens strzyżenia zakonników. Ostrzyżone włosy i paznokcie należy spalać, ponieważ jeśli wyrzucone części ciała człowieka gdzieś gniją, to wpływa to na cały organizm.
Współczesna kobieta przestała na poziomie podświadomym widzieć przed sobą mężczyznę – widzi ogoloną głowę, bez wąsów i brody, często z papierosem w ustach i kolczykiem w uchu. Taki nienaturalny wygląd drażni kobietę na poziomie podświadomym, powoduje brak szacunku i niechęć do takiego mężczyzny. Kobieta łatwo pozwala sobie na oskarżanie go i poniżanie. Taki mężczyzna nie jest w stanie być głową rodziny i czeka, aż kobieta będzie nim zarządzać, tym bardziej, jeśli wyrósł bez ojca i wychowywała go matka. Weźcie koguta, obetnijcie mu ogon, wyskubcie wszystkie najdłuższe odróżniające go od kury pióra. Zobaczycie, że takiego koguta nie dopuści do siebie żadna kura. Zaczną go bić, a inne koguty traktować go jak kurę i włazić na niego. Mężczyzna bez wąsów i brody to ani kobieta ani mężczyzna, to jak chłopczyk z niewykształconymi organami płciowymi.
Włosów w żadnym wypadku nie wolno farbować. Wszyscy uczyliśmy się fizyki w szkole i znany jest nam fakt, że kolor powstaje głównie w procesie absorpcji fal. Czerwone naczynie wygląda na czerwone dlatego, że absorbuje wszystkie pozostałe kolory i odbija tylko czerwony. Kiedy mówimy: ta filiżanka jest czerwona, mamy na myśli, że skład molekularny powierzchni filiżanki jest taki, że absorbuje wszystkie promienie świetlne, oprócz czerwonych. Tak więc wasze włosy mają określony kolor, jak wiemy czystych kolorów nie ma, odcienie włosów są różnorodne i bardzo złożone. Włosy absorbują strumienie niezbędnej dla nas energii z określonej długości fali. Kiedy farbujemy włosy, organizm zaczyna otrzymywać obcą dla niego energię, co skutkuje zaburzeniami i chorobą. Dobrze więc pomyślmy, zanim pofarbujemy siwiznę. A przy okazji, Francuzki uchodzące za ideał stylu i smaku nigdy nie farbowały siwizny. Praktycznie wszystkie farby zawierają bardzo silnie działającą chemię, która niszczy strukturę włosów sprawiając, że stają się one martwe, po czym przestają spełniać swoje funkcje związane z gromadzeniem energii.
TROCHĘ HISTORII…
W Europie jako pierwszy strzyżenie włosów nakazał Neron. Kiedy zapytano go o przyczynę tego rozkazu powiedział: “Nie chcę żeby oni myśleli. Wystarczy, że będą wypełniać moje rozkazy”. Na ziemiach ruskich obcinanie włosów zaczęto praktykować wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa. Nikt teraz nie może wyjaśnić po co strzyżono wyznawców tej religii, a także kapłanów i duchownych, jeśli nawet w Biblii mówi się o Samsonie, który nigdy się nie strzygł i był silny i niepokonany aż do momentu, kiedy mu obcięto włosy. Przejście do strzyżenia włosów u mężczyzn na początku XVIII wieku przypieczętował nakaz Piotra I o goleniu bród. Informacja o tajnych badaniach, które wykazały ścisły związek długości włosów z intuicją i zdolnościami nazywanymi przez wielu nadprzyrodzonymi (w istocie są to naturalne dla człowieka umiejętności) była ukryta od czasów wojny w Wietnamie. Na początku lat 90-tych Sally (imię zmienione) wyszła za mąż za psychologa, który pracował w szpitalu ministerstwa do spraw weteranów. Większość z przebywających tam weteranów służyła w Wietnamie. Sally opowiada: “Pamiętam ten wieczór, kiedy mąż przyszedł do domu trzymając w rękach oficjalnie wyglądającą grubą teczkę. Wewnątrz były setki stron badań. Mąż był zszokowany zawartością. To, co przeczytał w tych dokumentach całkowicie zmieniło jego życie. Od tego momentu mój konserwatywny, o umiarkowanych poglądach mąż zaczął zapuszczać włosy i brodę i nigdy już się nie strzygł. Więcej – kilku innych konserwatywnych mężczyzn – jego współpracowników poszło w jego ślady. Kiedy przeczytałam dokument, zrozumiałam dlaczego. Okazało się, że w czasie wojny wietnamskiej specjalne oddziały wojskowe posyłały tajnych agentów do rezerwatów amerykańskich Indian w celu poszukiwań utalentowanych krzepkich młodych mężczyzn z niezwykłymi, wręcz nadprzyrodzonymi umiejętnościami śledzenia. Jednak po tym jak byli zwerbowani, stało się coś zadziwiającego. Te talenty i umiejętności, które posiadali w rezerwatach, tajemniczym sposobem znikły i podczas zadań bojowych zachowywali się całkowicie inaczej niż tak, jak od nich oczekiwano. Na pytanie o przyczynę fiaska starsi rekruci wszyscy jak jeden mąż odpowiadali, że kiedy ich krótko ostrzyżono po wojskowemu, nie mogli dłużej “czuć wroga”, “odczytywać znaków” czy otrzymywać dostępu do “subtelnej informacji” tak jak wcześniej. Badania rozszerzono, zwerbowano kolejnych Indian i pozwolono im zostawić długie włosy, a następnie przeprowadzono testy w różnych dziedzinach. Następnie połączono mężczyzn, którzy mieli jednakowe rezultaty we wszystkich testach w pary i jednemu z nich obcięto włosy, a drugiemu nie. Raz za razem mężczyźni z długimi włosami osiągali wysokie rezultaty, a z krótkimi – nie wytrzymywali prób, w których wcześniej mieli dobre wyniki. Testy były na przykład takie: Rekrut śpi w lesie. Uzbrojony wróg przybliża się do śpiącego. Mężczyźni z długimi włosami budzili się z uczuciem silnego niebezpieczeństwa i uciekali długo przed pojawieniem się wroga i długo przed tym jak słyszalne były jakiekolwiek dźwięki świadczące o zbliżaniu się nieprzyjaciela. W innej wersji tego testu długowłosi mężczyźni czuli przybliżenie i odczuwali intuicyjnie, że wróg zaatakuje. Ufali szóstemu zmysłowi i pozostawali bez ruchu udając że śpią, potem szybko łapali atakującego i “zabijali” go, jak tylko wróg zbliżał się na tyle, by mógł zaatakować. Tego samego rekruta po przejściu tego i innych testów krótko strzyżono i zaraz potem wszystkie testy zawalał. Dokument zalecał, a nawet wymagał, aby rekrutowanym Indianom pozostawiano długie włosy.”
WŁOSY I MĄDROŚĆ CZŁOWIEKA
Długie włosy dla naszych przodków oznaczały mądrość. Nigdy się nie zastanawialiście, dlaczego w wojsku obowiązkowo goli się na łyso, dlaczego kobiety w świętych miejscach muszą zakładać chustkę na głowę i dlaczego Indianom zdejmowano skalp? Włosy dają człowiekowi siłę psychiczną, która jest potrzebna do świadomego myślenia, a także siły i umiejętności zwane magicznymi. Im dłuższe włosy, tym więcej sił człowiek otrzymuje. Dowolne zaplecenie włosów chroni od zła i ciemnych sił. Tymi, kto jest ogolony łatwiej jest rządzić – mają zniszczoną więź z przodkami, swobodę myśli, świadomość. O tym, że włosy są akumulatorami energii życiowej człowieka, wiele kobiet przekonuje się po zamianie długich włosów na krótkie fryzury.Zaraz po obcięciu włosów występuje odczucie podwyższonego stanu energetyki oraz lekkości i przyjemności. Dlatego wydaje się, że ten stan związany jest z odcięciem niepotrzebnych włosów, ale niestety to dzieje się dlatego, że wyzwolona została energia nagromadzona w długich włosach i teraz jest ona tracona na krótkotrwały “wybuch” energetyczny. Wiele osób o tym, że włosy są przewodnikami energii przekonuje się w momentach strachu, kiedy włosy dęba stają – przechodzi przez nie silny “wyrzut” energii, który odgrywa rolę ochronną.
Słowianin z nieostrzyżonymi włosami ma realne wyobrażenie o wszystkich zachodzących w społeczeństwie procesach, a ostrzyżony i ogolony wszystko widzi w płaskiej zniekształconej formie i pojawiają się u niego zwierzęce instynkty – pobudzenie i instynkt stadny – życie staje się jakby prostsze i weselsze, nie przychodzą do głowy żadne myśli. Takich ludzi nie interesują głębokie aspekty polityki, dla nich ważne jest, co powiedział ich lider. Rewolucjoniści, buntownicy, strajkujący, terroryści – to ludzie, którzy z powodu nieświadomości zachodzących procesów w społeczeństwie nie mają możliwości w odpowiednim momencie utrzymać władzy i stają się zwyczajnymi marionetkami w rękach innych.
Ale nie myślcie, że jeśli zapuścicie teraz włosy, to automatycznie przyjdzie też wiedza. Niestety, w świadomości już uformował się zniekształcony światopogląd i zmienić go nie będzie tak łatwo. Trzeba popracować, zrewidować wiele przekonań, które nam narzucono w szkole i poprzez środki masowego przekazu. Zwracajcie się bezpośrednio do przyrody i z niej czerpcie wiedzę i z nią pracujcie nad swoją intuicją.
WŁOSY DLA KOBIETY
Olga Waliajewa, autorka między innymi artykułu “Rok bez spodni” pisze: “Krótka fryzurka jest praktyczna – nie trzeba o nią dbać, układać. Nie jest tak gorąco latem, nie trzeba tak długo czekać aż wyschną po myciu. I w ogóle można wstać z łózka, potargać je i iść. Poza tym modne fryzury mogą wyglądać pięknie, stylowo i efektownie. Ale wątpię, czy z takim strzyżeniem będziemy się czuły jak damy i będziemy płynęły z prądem życia tak jak kobiety z warkoczami. Nawet jeśli wyglądają one staromodnie, to mają tyle czaru i żeńskości, że oczu nie można od nich oderwać. Pamiętam swoje odczucia z czasów chłopięcych fryzur – chodziłam nawet do męskiego fryzjera. Pamiętam, że relacje z mężczyznami w ogóle się nie wtedy nie układały. Jak tylko zapuściłam włosy – zaczęli się pojawiać. Teraz moje włosy są mniej więcej do łopatek i nie mam chęci ich obcinać. Wróciłam także do swojego koloru włosów. Okazuje się, że najbardziej ze wszystkich do mnie pasuje. Po jakimś czasie zaobserwowałam, że z rozpuszczonymi włosami czuję się bardziej seksowna, ale już rozpuszczając włosy poza domem wyraźnie odczuwam, że cała moja żeńska siła wypływa, dosłownie wycieka. Włosy częściowo rozpuszczone sprawiają, że moja “podatność” na wpływ świata zewnętrznego spada. Ale gromadzenie energii jest mimo wszystko niemożliwe. Nosząc kucyk staję się bardziej oschła, twarda. Siadając do rachunków, wyliczeń związuję włosy w kucyk. To pomaga się skupić, ale z drugiej strony zaraz zaczynam rządzić – mężem, dziećmi. Zaplatając warkocz, czuję się kobietą. Napełniam się miękką i delikatną energią, spokojnie mogę w warkoczu chodzić po mieście, spotykać się. I nie tracę energii, a nawet odwrotnie. I w głowie pojawia się jasność. Kiedy zaplatam dwa warkocze czuję się od razu dziewczynką, łatwiej mi się bawić i wyrażać gniew w dziecięcy sposób.”
Średnia długość włosów dla kobiety – to długość do pośladków, a normalna, zdolna do zabezpieczenia jej niezbędnego zapasu energii – do kolan. Kobieta z długimi włosami posiada na tyle mocną energetykę, że jest zdolna stworzyć ochronny krąg dla swojego ukochanego mężczyzny i ochronić go swoją energetyką od dowolnych nieszczęść. Mężczyzna otrzymuje ochronę od kobiety, kiedy rozczesuje jej włosy. U Słowian istniała taka tradycja. Rozpuścić włosy kobieta mogła tylko w domu lub na łonie natury, ponieważ rozpuszczone włosy (a tym bardziej przystrzyżone) wchłaniają całą negatywną energetykę. Również pożądliwe myśli mężczyzn. Wyobraźcie sobie dziewczynę, która całe dzieciństwo chodzi krótko ostrzyżona – a wszyscy się potem dziwią, że gdy podrasta staje się rozpustna. A ile ona wchłonęła tego typu myśli przez całe życie? Dziewczynkom zaplatano warkocz, który leżąc wzdłuż kręgosłupa, przekazywał energię bezpośrednio do układu nerwowego. Warkocz z 3 kosmyków reprezentował połączenie życiowych sił światów Jawi, Prawi i Nawi. Zamężna kobieta zaplatała 2 warkocze, aby otrzymywać energie również dla swojego przyszłego dziecka. Aby warkocze nie przeszkadzały, zbierano je w kok lub chowano pod chustą. Przykrywanie głowy przez kobiety w miejscach siły czy świątyniach jest niezbędne, aby osłabić wrażliwość na informację od wszechświata. Kobieta przykrywając włosy staje się słabsza niż z odsłoniętą głową. Aby wzmocnić swoją żeńskość powinnyśmy w ciągu dnia zaplatać warkocz albo zakładać chustę na głowę, a nocą mieć rozpuszczone włosy. Kiedy kobieta idzie w ciągu dnia z rozpuszczonymi włosami po mieście pobiera wszelkie negatywne energie z otoczenia. Pokutuje u nas przekonanie, że długie włosy to domena młodych kobiet, a starsze powinny mieć włosy krótkie, aby nie sprawiać wrażenia, że na siłę chcą się odmłodzić i przypodobać mężczyznom. Mało kto wie, że starsze kobiety z ostrzyżonymi włosami u wszystkich narodów uważane były za zhańbione. To właśnie u starszych kobiet cała energia życiowych doświadczeń, których przecież jest mnóstwo skupia się we włosach, zapewniając jej i jej rodowi ogromną moc ochronną. Tak jak mężczyznom nie wolno golić włosów i brody, tak kobiety nie powinny golić też włosów pod pachami i owłosienia łonowego. To osłabia naszą żeńską siłę, a nawet doprowadza do chorób. Przede wszystkim zaś zaburza nasze relacje z mężczyznami. Dlaczego? Kobieta bez włosów, w spodniach, pędząca w szalonym rytmie współczesnego miasta sama pozbawia się żeńskiej energii, a to ta energia przecież przyciąga mężczyzn. Oni mogą mówić, że lubią krótkie fryzury czy zgrabne nogi w obcisłych spodniach. Ale na poziomie podświadomym będziemy dla nich mężczyznami, a po co mężczyznom intymne relacje z innym mężczyzną? To przeciwieństwa się przyciągają i pociągają Emotikon smile Bądźmy więc żeńskie w tym nowym 2016 roku – a właściwie lecie. Słowiański rok to LATO, a 2016 lato jest latem Carewny Liebiedź, czyli latem rozkwitu żeńskiej energii. Niech nasze długie piękne włosy dodadzą nam energii, upiększą nasze ciała i napełnią dusze spokojem i miłością!
Zródła: www.rodosvit.org.uawww.vk.com/ya_slavyankaawww.pravdu.ru/www.valyaeva.ru ,www.bhajan.narod.ru
Tłumaczenie: Anna Wrzesińska, www.rosjanka.pl

O tych reklamach

Kategorie: Kultura SłowiańskaWiedza

Dodaj komentarz

indianchinook

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Wróć do góry

wtorek, 1 listopada 2016

„Zasada „Dziel i rządź”


1525064_558465030914907_346083422_n

„Zasada „Dziel i rządź” – taktyka, która obecnie okupanci stosują aby nami rządzić. Jak można odeprzeć ta taktykę „dziel i rządź” ? Co się jej przeciwstawia i ją pokonuje ?


„Zasada „Dziel i rządź” – taktyka, która obecnie okupanci stosują aby nami rządzić.
Jak można odeprzeć ta taktykę „dziel i rządź” ? Co się jej przeciwstawia i ją pokonuje ?
Bo „dziel i rządź” to nie tylko slogan i nie berze się z nikąd ! Trzeba mieć co dzielić i czym rządzić. I skąd to się wzięło na ziemiach słowiańskich….??? Aby było możliwe co dzielić i wyniku tych podziałów przejmować władzę , kontrolę i rządzić , trzeba było utworzyć ku temu instrumenty, narzędzia, którymi będzie można się posłużyć. Ku temu zostały wypracowane, stworzone w przeszłości odpowiednie procesy, mechanizmy, zasoby, organy, ideologie i struktury , przygotowane pole w prawie każdej dziedzinie i płaszczyźnie życia, aby móc teraz nimi odpalać i piastować korzyści z tej metody. Wróg jest sprytny. Zamienił miecz i karabin , na informację i ekonomię.
„Dziel i rządź” to system pasożytniczy tzw „ tumo elitarny” , który poprzez stosowanie tej metody sprawia, że jest garstka ludzi , którzy uważają się za elitę , a reszta to bydło mające na nich robić. W dużej mierze ten system blokuje rozwój wszystkiego i wszystkich. Przypomina zapchaną rurę od kibla, a ta elita jest tym „czymś” co zapycha przepływ w rurze. Kiedyś ktoś rurę musi przepchać Bo cały układ kanalizacyjny musi krążyć.
Ludzie zawsze żyli w społeczności. A jakie mamy dziś społeczeństwo, które jest tworzone przez system i metodę „dziel i rządź” żyjące i tworzące tzw „wzniosłą cywilizację” ? Szkoda się tu rozpisywać i omawiać wszystkie metody degradacji, uwsteczniania, debilizacji ludzi.
Za pomocą metody „dziel i rządź” są wytwarzane z „chmurki” i wpajane ludziom różne ideologie mające na celu ich zdegradować i podzielić w wymiarze fraktalnym jak i na dole w życiu codziennym tak globalnie. To sprawia, że społeczeństwo jest podzielone, funkcjonuje na zasadzie rywalizacji, konkurencji i zniszczenia , a to powoduje, że w społeczeństwie jako pojedyncze jednostki jesteśmy podzielni niezdolni do współdziałania i współżycia. Do tworzenia całości. Idealni do kontrolowania !
Ale zaraz, chwila jak to się stało….?
„dziel i rządź” jest to metoda, która była przygotowana od setek lat, jak nie dłużej, budowano , przygotowywano ideologie, wyznania , zbudowano całe mechanizmy i struktury , żeby później można nimi było odpalać!.Z poziomu życia codziennego ciężko pojąć o co chodzi i dokąd to zmierza w natłoku fałszywych informacji i standardów życia. Ale gdy się pozna „to” co cudzoziemcy nam wymazali czyli dzieje przez tzw chrztem, wszystko staje się jasne. Kiedyś naród Słowian był jednym krajem, przodkowie to nazywali wielką dzierżawą, Mocarstwem złożonym z rodów. Nawet dla tych co nie znają prawdziwych dziejów, wiedzą, że było 3 braci !! Lech – Lechia ( niesamowita potęga) świetny brat Rus ( Dziś to Rosja) i Czech – południowe cudowne Kaje Słowian! Oni tworzyli jedno Mocarstwo Słowian!!! A przed nimi jeszcze inaczej nazywaliśmy się , ale to dawne czasy.( które ulegały zmianom poprzez cykle rozwoju i wpływ epok) Ale wszyscy jesteśmy Słowianami. Lechici wzieli na siebie całe uderzenie długo planowanej inwazji tzw „cywilizacji zachodu” Dziś najstarszego brata Lecha za to gnębią i trawią wrogowie go okupujący , najmłodszego Czecha też pojmali , Rusowi udało się wyjść z inwazji , wyleczył rany urósł w siłę, czy to dziwne, że złość w nim się gotuje i chce ratować swoich braci ?!! A nam dziś się wmawia poprzez ta elitę i ich autorytety, że brat twój to wróg twój ! A co nam nasi przodkowie, Bogowie mówili w swoich prawidłach? „Nie słuchajcie tych, którzy mówią, że Sąsiad to Wróg twój, lecz słuchajcie tych, którzy mówią Sąsiad twój – Przyjaciel twój.”
Wróćmy do naszego obrazowania.
Weźmy drzewo. Korzenie to przeszłość . Pień to teraźniejszość. A zieleniąca się co pół roku korona to przyszłość.!
U nas odcięto korzenie !- Więc z czego ma żyć pień i korona ?? Odcięto tą życiodajną energię , wiedzę, źródło !!)- Przez co nie możemy się odrodzić.. Odcięto nam nasze korzenie, zamiast tego wpojono nam obce , wymazano przeszłe dzieje, a utworzoną dla nas przez cudzoziemców tzw historię , wpojono siła cudzą wiarę= religię, obce ideologie i prawa wg, których mamy żyć, kreowano sztuczne standardy i wartości życia oraz poglądy.. jako podstawowe narzędzia i instrumenty do zastosowania metody „dziel i rządź” ! Które będzie można odpalać dowoli w czasie ! W wyniku czego oni żyją z nas, a my jesteśmy niewolnikami na swojej własnej ziemi, a swoimi życiami budujemy obce nam narody ich drzewa.
Ludzie odcięci od swoich korzeni są podatni na kłamstwo. Są zawieszeni jakby w przestrzeni na sieci pajęczyny, a każda z nitek tych sieci to przepisy i prawa , poglądy i przekonania wykreowane przez cudzoziemców, a oni tam wiszą i sami nie mogą sięgnąć nieba , ani zdrowo stąpać po ziemi!
„Obce podłożone tradycje i ideologie. A cóż to ta ich, religia , ideologie ? To jak mówić o naturalnej medycynie tradycyjnej – która z nich jest tradycyjna – tabletki czy zioła? Akurat tradycyjna medycyna to mnogość ziół tak jak tradycji narodu, a tabletki , proszki i wszelkie pozostałe lekarstwa nie są tradycyjne , a wszystko jest postawione na głowie zamiast na nogach !”
Jak można odeprzeć ta taktykę „dziel i rządź” ? Co się jej przeciwstawia i ją pokonuje ?
Kultura Słowiańska !! czyli współdziałanie, współistnienie ,współżycie, współpraca, jednoczyć się, scalać !!
Nasi przodkowie wiedzieli jak z tym walczyć, jak to pokonać. – „Zdrowomyslenie ” oraz sama kultura słowiańska! Kultura wedyjska .
Dlaczego ? Bo my Słowianie dla naszych okupantów jesteśmy największym zagrożeniem a zarazem oporem. Ponieważ wartości nasze i naszych przodków, mądrość, wiedza, kultura, wiara jest całkowicie różna a i przeciwstawna do obecnych „wartości” systemu „tłumo-elitarnego” i metody „dziel i rządź” pustoszącej tą planetę. W przeszłości dzielnie broniliśmy naszej życiodajnej mateczki ziemi. Która dawała nam swoje bogactwa i opiekę.
Życie zgodnie z kulturą a wg systemu i cywilizacji to dwie różne rzeczy. Dlaczego? Ponieważ życie w kulturze słowiańskiej tworzącej społeczeństwo opierało się na harmonii, równowadze, życiu w przymierzu z przyrodą, która jest objawem Boga, współżyciu i współistnieniu. Ludzie zawsze żyli w społeczności , jeszcze nie tak dawno np. w miastac/grodach zawsze trudzono się zespołowo, a na wsi jeśli budowano dom, to cała wieś pomagała budować dom. Ludzi, żyli w harmonii, w harmonii z przyrodą, przyroda to język Boga, wszystko maiło swoje miejsce i współgrało , życie się rozwijało , rozkwitało. Przez co był całościowy wielowymiarowy obraz, który dziś jest poszatkowany !
A dziś co mamy ? Zwyrodnienie życia. Defragmenteryzacje , elementarność , podział, próby utworzenia hybryd i biorobotów poprzez róznego rodzaju technologie i metody. Chrześcijaństwo i cudzoziemskie metody zarządzania(systemy) , sposoby życia , wygląd życia, co oni wnieśli, co wniosło jako główny punkt rozwoju ? „Zbaw się sam ! Dusze swoją zbawiaj, nie myśl o tym tutaj! O sobie myśl! Jak trafić do raju” – Cóż to znaczy ?Automizacja społeczeństwa . Dawali wzniosłe puste ideały , o szczęściu, miłości, nadstawianiu policzków, ale co to znaczy i metod form jak to wprowadzić to , już nie dawali. Czyli jeśli nie podano form realizacji ideałów to jest pole do popisu dla tych stojących za tym. –Polityka podwójnych standardów. Dlatego ,powiadano. Niosąc swoje ideały , oprócz tego należy pokazywać jak realizować te ideały w praktyce. W kulturze- w obcowaniu ludzi nawzajem . Całe ich szkolnictwo tzw podstawiona fragmentaryczna edukacja, to indoktrynacja oraz kaleczenie mózgu, zachwianie równowagi miedzy półkulami. Rozbudowa lewej półkuli, uśpienie prawej , dlaczego ? Ponieważ bez prawej półkuli nie jesteśmy w stanie odróżniać fałszywych informacji, składać , łączyć elementy w całościowy wizualny obraz. Dokąd oni nas prowadzą, dokąd zmierzamy ?
Zamiast „dziel i rządź” było jednocz i scalaj ! – dwie przeciwstawne postawy. Dlatego nasz ustrój rodowo plemienny z wyższymi wartościami etyczno- moralnymi i cała nasza bogata w wiedzę mądrość kultura, była poddana próbie wyniszczenia, a nas próbie utworzenia bezmyślnych biorobotów.
Innej drogi nie ma. Proszę niech ktoś wyjaśni jak inaczej odepchnąć zasadę „dziel i rządź” ?
Są to dwa różne sposoby życia. Niesprawiedliwy „dziel i rządź” i Sprawiedliwy „ jednocz scalaj „
Niczego razem nie zmienimy jeżeli nie wrócimy do swoich korzeni. Trudźmy się wszyscy aby żyć w naszej kulturze ,a nie w cudzej cywilizacji, żeby żyć z przyrodą, a nie przeciw niej, żeby żyć wolno jak u siebie w domu, a nie jak niewolnicy na wyzysk . Dlatego powinniśmy chronić, bronić naszej kultury, bo to są nasze wartości , natury, ogromne niewidzialne więzi, siły, mądrości, prawdy życia ,które zapewniają nam ochronę i bezpieczeństwo, wolność i możliwość rozwoju na naszej drodze życia.
A dziś wszyscy usychamy. Dlatego aby korona naszego drzewa nie uschła i wydała owoce , a wszystko się wyprostowało musimy wrócić do swoich naszych słowiańskich korzeni.- One przetrwały ! Tylko trzeba po nie sięgnąć. Ta cała wiedza, życia zachowała się w pradawnych przekazach, zapisach, obyczajach, legendach. To wszystko jest. Wysoka bogata kultura, poważna nauka , bogate piśmiennictwo, zdrowe życie itd ….BO KULTURA SŁOWIAŃSKA TO NASZE DZIEDZICTWO , TO DOŚWIADCZENIE PRZODKÓW, TO WIEDZA I MĄDROŚĆ. TO SĄ NASZE JEDYNE KORZENIE , TO JEDYNY FUNDAMENT, NA KTÓRYM MOŻEMY SIĘ OPRZEĆ I BUDOWAĆ NASZE ŻYCIE ,INNEGO NIE MAMY. „

Źródło: https://indianchinook.wordpress.com/2014/04/14/zasada-dziel-i-rzadz-taktyka-ktora-obecnie-okupanci-stosuja-aby-nami-rzadzic-jak-mozna-odeprzec-ta-taktyke-dziel-i-rzadz-co-sie-jej-przeciwstawia-i/

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Sfałszowane pochodzenie Nowego Testamentu



Sfałszowane pochodzenie
Nowego Testamentu
 Tony Bushby


Od tłumacza

            Przedstawiany niżej artykuł otrzymałem pierwotnie w marcu 2010 r. mailem od nieznanego nadawcy. Mimo, że wcześniej wiedziałem co nieco o wątpliwej reputacji tekstów biblijnych, przeczytanie artykułu Bushby’go było sporym dla mnie wstrząsem ze względu na głębię i zakres manipulacji dokonanych od czasów wczesnego chrześcijaństwa przez nasz kochany Kościół.
            Tekst ten jest bardzo przekonujący, gdyż podaje liczne niepodważalne, jak się wydaje, dowody, powołując się na źródła zarówno z kręgów kościelnych jak i krytycznych opracowań naukowych. Długo zastanawiałem się, czy można tak drastyczną rzecz udostępniać naszemu oddanemu Kościołowi społeczeństwu, zwłaszcza, że polski wydawca Nexusa, czasopisma, w którym ten artykuł się pojawił w 2007 r., nie odważył się go wydrukować. W końcu jednak, mimo sympatii dla Kościoła i jego owczarni, uznałem, że prawda jest ważniejsza niż tego rodzaju sentymenty.
            W Wigilię Bożego Narodzenia w 1972 r. Bhagawan Sathya Sai Baba mówił o pewnym stwierdzeniu Jezusa i jak ono później zostało zmanipulowane. Powiedział tak: W chwili, kiedy Jezus zanurzał się w Najwyższym Źródle Boskości, przesłał pewną wiadomość dla swoich naśladowców, która była interpretowana na rozmaite sposoby przez komentatorów i tych, co rozkoszują się składaniem w stos pism na pisma i znaczeń na znaczenia, dopóki nie zbierze się ogromna góra bałaganu. Owym stwierdzeniem manipulowano i ostatecznie przekręcono do postaci zagadki. Stwierdzenie Chrystusa jest proste. 'Ten, który posłał mnie pośród was, przyjdzie ponownie' — i wskazał na baranka. Baranek jest tylko symbolem, znakiem. Oznacza głos: ba-ba; było to ogłoszenie nadejścia Baby. 'Jego Imieniem będzie Prawda' — oświadczył Chrystus. Sathya znaczy Prawda.”
            Zacytowałem tu Babę nie tylko dla wsparcia prawdziwości owych manipulacji na pismach świętych, ale także by mieć dodatkowy argument przeciwko tezie autora jakoby Jezus nie był postacią historyczna (Baba twierdzi m.in., że Jezus urodził się 28 XII 2 r.p.n.e.). Wywody Tony’ego w tej materii nie są dla mnie przekonujące. Główny jego argument to brak odniesień o Jezusie w dokumentach historycznych. Po pierwsze, to, że ich nie znaleziono nie jest dowodem, że takowych w ogóle nie ma lub nie było. Po drugie, chociaż nie jestem badaczem tej materii, spotkałem się z przynajmniej dwoma takimi źródłami, chociaż Kościół nimi jakoś nie chce się posługiwać. Najważniejszy to dokumenty znalezione w pewnym tybetańskim klasztorze, mówiące o pobycie Isy (tak nazywano tam Jezusa) w Kaszmirze (są w tamtym stanie także publicznie dostępne materialne ślady pobytu Jezusa i Jego matki). Drugi historyczny dokument, ten pochodzi z Watykanu, przytoczyła śp. Peggy Mason, bodajże w książce Sathya Sai Baba. The Embodiment of Love wydanej też po polsku przez Limbus (jest to relacja rzymskiego dygnitarza do przełożonych z napotkania Jezusa przemawiającego do grupy ludzi). To, że termin ‘Jezus Chrystus’ pochodzi od Konstantynowego ‘Hesus Kriszna,’ może nawet być prawdą, ale autor tego artykułu nie przedstawił tutaj solidnych na to argumentów. Historyczny Jezus z pewnością nie nosił tego podwójnego miana.
            Krótko mówiąc, w moim odczuciu tezy autora o kompletnie sfałszowanych pismach Nowego Testamentu są w całości prawdziwe, natomiast sugestie o niehistoryczności Jezusa są nieuzasadnione.
KMB (24 VII 2010 r.)          

           

W IV w. cesarz rzymski Konstantyn zjednoczył wszystkie religijne odłamy pod jednym łącznym bóstwem i nakazał skompilowanie nowych i starych pism w postać jednolitego zbioru, który stał się Nowym Testamentem.


Zaczerpnięte z Nexus Magazine (www.nexusmagazine.com), tom 14, Nr 4 (June – July 2007)
PO Box 30, Mapleton Qld 4560, Australia.  editor @ nexusmagazine.com
Tel.: +61 (0)7 5442 9280; Fax: +61 (0)7 5442 9381

Czego Kościół nie chce abyś wiedział?

         Często podkreśla się, że chrześcijaństwo wyróżnia się spośród wszystkich innych religii, gdyż opiera się na pewnych zdarzeniach, które rzekomo miały miejsce w krótkim okresie czasu około 20 wieków temu. Opowieści te przedstawiono w Nowym Testamencie. Zgodnie z nowymi świadectwami jasne staje się, że nie reprezentują one historycznej rzeczywistości. Kościół zgadza się z tym, stwierdzając:
„Nasze pisane źródła wiedzy o początkach chrześcijaństwa i jego wczesnym rozwoju to głównie pisma Nowego Testamentu, których autentyczność musimy, w znacznym stopniu, przyjąć za pewnik” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom iii, s. 712).
         Kościół czyni niezwykłe wyznania o Nowym Testamencie. Na przykład, omawiając pochodzenie tych pism „najwybitniejsze ciało akademickiej opinii, jakie kiedykolwiek się zebrało” (Catholic Encyclopedias, Preface) przyznaje, że Ewangelie „nie sięgają wstecz do pierwszego wieku ery chrześcijańskiej” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom vi, s. 137, ss. 655-6). To stwierdzenie jest sprzeczne z twierdzeniami duchowieństwa, że najwcześniejsze Ewangelie były stopniowo pisane w dekadach następujących po śmierci ewangelicznego Jezusa Chrystusa. W znaczącej uwadze na marginesie Kościół dalej przyznaje, że „ocalałe manuskrypty [Nowego Testamentu], faktycznie nie datują się wcześniej niż środek czwartego wieku naszej ery” (Catholic Encyclopedia, tamże, ss. 656-7). Jest to jakieś 350 lat po czasie, w którym według Kościoła Jezus Chrystus chodził po palestyńskich piaskach, no i tu prawdziwa historia początków chrześcijaństwa wpada w jedną z największych czarnych dziur historii. Jednakże istnieje powód, dla którego do czwartego wieku nie było Nowych Testamentów: nie były do tego czasu napisane i w tym kontekście znajdujemy dowody na największy przekręt wszechczasów.
         Kompilację pism obecnie nazywanych Nowym Testamentem autoryzował brytyjski z urodzenia Konstantyn I Wielki (Flavius Constantinus, Constantine, pierwotnie Custennyn lub Custennin) (272-337). Po śmierci jego ojca w 306 r. Konstantyn został królem Brytanii, Galii i Hiszpanii, a potem, po serii zwycięskich bitew, cesarzem Rzymskiego Imperium. Chrześcijańscy historycy nie odnotowują wyraźnie zamieszania tamtych czasów i pozostawiają Konstantyna zawieszonego w pewnej pustce, wolnego od wszelkich ludzkich wydarzeń wokół niego. W rzeczywistości, jednym z głównych problemów Konstantyna był nieopanowany bałagan wśród kapłaństwa i ich wiara w licznych bogów. Większość współczesnych pisarzy chrześcijańskich zataja prawdę o rozwoju ich religii i ukrywa wysiłki Konstantyna w kierunku okiełznania nagannego charakteru kapłaństwa, których teraz nazywa się „Ojcami Kościoła” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom xiv, ss. 370-1). Powiedział on, że oni są ‘oszalali’ (Life of Constantine [Życie Konstantyna], przypisywane Eusebiusowi Pamphiliusowi z Cezarei, ok. 335, tom iii, s. 171; The Nicene and Post-Nicene Fathers [Nicejscy i post-nicejscy ojcowie], cytowane dalej jako N&PNF, przypisywane Św. Ambrożemu; wydawcy: Rev. Prof. D.D. Roberts i Principal L.L.D. James Donaldson, 1891, tom iv, s. 467). „Szczególny rodzaj głoszenia” praktykowanego przez nich był wyzwaniem dla ustalonego porządku religijnego (The Dictionary of Classical Mythology, Religion, Literature and Art [Słownik klasycznej mitologii, religii, literatury i sztuki], Oskar Seyffert, Gramercy, Nowy Jork, 1995, ss. 544-5). Starożytne zapisy ujawniają prawdziwą naturę kapłaństwa, zaś niski szacunek, jakim ich darzono, został subtelnie zatuszowany przez współczesnych chrześcijańskich historyków. W rzeczywistości, były to: „...najbardziej prostackie typy, nauczające dziwnych paradoksów. Otwarcie oświadczali, że nikt inny tylko ignorant jest godny wysłuchiwać ich dyskursów ... nigdy nie pojawiali się w kręgach ludzi światlejszych i lepszego gatunku, lecz zawsze starali się mieszać z ignorantami i ludźmi niekulturalnymi, włócząc się po targach i robiąc żarty ... szpikowali swoje cienkie książki starymi bajkami ... a jeszcze mniej rozumieją ... i piszą na papierze nonsensy ... i ciągle robią, nigdy nie kończąc” (Contra Celsum [Przeciw Celsusowi], Orygenes z Aleksandrii, ok. 251, Bk I, s. lxvii, Bk III, s. xliv, passim).
         Grupy kapłaństwa stworzyły „wielu bogów i panów” (1 Kor. 8:5) i istniały liczne sekty religijne, każda z odmiennymi doktrynami (Gal. 1:6). Kapłańskie grupy ścierały się z powodu atrybutów swoich rozmaitych bogów a „ołtarz stawał przeciw ołtarzowi” w rywalizacji o słuchaczy (Optatus z Milevis, 1:15, 19, wczesny IV w.). Z punktu widzenia Konstantyna istniało kilka odłamów, z którymi trzeba było się liczyć. W tym godnym pożałowania okresie zamętu podjął się on zorganizowania religii, która obejmowała wszystko. W wieku rażącej ignorancji. Kiedy dziewięć dziesiątych ludzi Europy było analfabetami, ustabilizowanie rozbitych grup religijnych było tylko jednym z problemów Konstantyna. Ugrzecznione uogólnienie, które wielu historyków chętnie powtarza, że Konstantyn „skonsolidował religię chrześcijańską” i później przyznał jej „oficjalną tolerancję,” jest „sprzeczne z faktami historycznymi” i powinno zostać wymazane z naszej literatury na zawsze (Catholic Encyclopedia, red. Pecci, tom iii, s. 299, passim). Mówiąc wprost, w czasach Konstantyna nie było religii chrześcijańskiej a Kościół przyznaje, że opowieść o jego „nawróceniu” i „chrzcie” są „w pełni legendą” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom xiv, ss. 370-1).
         Konstantyn „nigdy nie zdobył solidnej wiedzy teologicznej” i „w wielkiej mierze polegał na swoich doradcach w sprawach religii” (Catholic Encyclopedia, New Edition, tom xii, s. 576, passim). Według Euzebiusza (260-339) Konstantyn zauważył, że w odłamach kapłaństwa „spór narósł do tak poważnego stanu, że potrzebne jest energiczne działanie, aby ustanowić bardziej religijne państwo,” jednak nie potrafił doprowadzić rywalizujące odłamy religijne do ugody (Life of Constantine, tamże, ss. 26-8). Jego doradcy ostrzegali go, że religie kapłanów były „pozbawione podstaw” i wymagały oficjalnego ustabilizowania (tamże).
         Konstantyn dostrzegł w tym pogmatwanym systemie fragmentarycznych dogmatów okazję do stworzenia nowej ujednoliconej religii państwowej, neutralnej w idei, i prawnego chronienia jej. Kiedy w 324 r. podbił Wschód, wysłał swojego hiszpańskiego doradcę, Osiusa z Córdoby, do Aleksandrii z listami do kilku biskupów nawołując ich do zawarcia ze sobą pokoju. Misja nie powiodła się i wtedy Konstantyn, prawdopodobnie za radą Osiusa, wydał dekret nakazujący wszystkim kapłanom i ich podwładnym „wsiąść na osły, muły i konie należące do wspólnoty i udanie się do miasta Nicea” w rzymskiej prowincji Bitynia w Azji Mniejszej [współczesny Iznik w Turcji]. Polecono im, aby zabrali ze sobą zeznania z nauk głoszonych motłochowi, „oprawione w skórę,” aby nie uległy uszkodzeniu w czasie długiej podróży, i po przybyciu do Nicei przekazali je Konstantynowi (The Catholic Dictionary [Słownik katolicki], Addis and Arnold, 1917, hasło „Council of Nicaea" [sobór nicejski]). Ich teksty liczyły „w sumie dwa tysiące dwieście trzydzieści jeden zwojów z mitami o bogach i zbawicielach oraz doktrynami głoszonymi przez tych kapłanów” (Life of Constantine, tamże, tom ii, s. 73; N&PNF, tamże, tom i, s. 518).


Pierwszy sobór nicejski i „zagubione zapisy”

         W ten sposób zostało zwołane pierwsze w historii kościelne zgromadzenie, które dzisiaj znane jest jako sobór nicejski. Było to dziwaczne wydarzenie, które dostarcza wielu szczegółów o myśleniu wczesnego kleru i przedstawia wyraźny obraz intelektualnego klimatu panującego w tamtym czasie. To właśnie na tym zgromadzeniu narodziło się chrześcijaństwo, a konsekwencje decyzji tam podjętych są trudne do wymierzenia. Około cztery lata przed przewodniczeniem soborowi Konstantyn został inicjowany w religijnym zakonie Sol Invictus, jednym z dwóch prosperujących kultów, który uznawał Słońce jako jedynego Najwyższego Boga (ten drugi kult to perskiego pochodzenia mitraizm). W związku z czczeniem Słońca, polecił Euzebiuszowi zwołać pierwsze z trzech posiedzeń w dniu przesilenia letniego, 21 czerwca 325 r. (Catholic Encyclopedia, New Edition, tom i, s. 792), a „odbyło się ono w holu pałacu Osiusa” (Ecclesiastical History [Historia kościelna], Bishop Louis Dupin, Paris, 1686, tom i, s. 598). W materiałach z przebiegu konklawe kapłanów zebranych w Nicei, Sabinius, biskup Hereclei, który uczestniczył w synodzie, powiedział: „Z wyjątkiem samego Konstantyna i Eusebiusza Pamphilisa, była to zgraja analfabetów, prostych stworzeń, które nic nie rozumiały” (Secrets of the Christian Fathers [Tajemnice chrześcijańskich Ojców], Bishop J. W. Sergerus, 1685, 1897 reprint).
         Jest to kolejne jasne przyznanie ignorancji i bezkrytycznej łatwowierności wczesnych duchownych. Dr Richard Watson (1737-1816), pozbawiony złudzeń chrześcijański historyk i kiedyś biskup Llandaff w Walii (1782), pisał o nich jako o „towarzystwie gadających od rzeczy idiotów” (An Apology for Christianity [Przeprosiny dla chrześcijaństwa], 1776, 1796 reprint; także: Theological Tracts [Traktaty teologiczne], dr Richard Watson, hasło „On Councils” [O soborach], tom 2, London, 1786, poprawiony reprint 1791). W oparciu o swoje dogłębne badania soborów Kościoła dr Watson wyciągnął wniosek, że „cały kler na soborze nicejskim był pod władaniem diabła, a zjazd składał się z najniższego motłochu i patronował najobrzydliwszej ohydzie” (An Apology for Christianity, tamże). Właśnie to infantylne ciało odpowiadało za powstanie nowej religii i teologiczne stworzenie postaci Jezusa Chrystusa.
         Kościół przyznaje, że żywotne składniki materiałów konferencji nicejskiej są „dziwnie nieobecne w kanonach” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom iii, s. 160). Niebawem zobaczymy, co się z nimi stało. Jednakże, zgodnie z zachowanymi zapisami, Euzebiusz „zajmował pierwsze miejsce z prawej strony imperatora i wygłosił przemówienie inauguracyjne w imieniu imperatora” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom v, ss. 619-620). Na soborze nie było brytyjskich kapłanów, ale zjawiło się wielu delegatów z Grecji. „Siedemdziesięciu biskupów ze Wschodu” reprezentowało odłamy azjatyckie a niewielka liczba przybyła z innych rejonów (Ecclesiastical History, tamże). Caecilian z Kartaginy przybył z Afryki, Paphnutius z Teb – z Egiptu, Nicasius z Die (Dijon) – z Galii a Donnus z Stridon – z Panonii.
         Właśnie na tym infantylnym zgromadzeniu, przy reprezentacji licznych kultów, 318 „biskupów, księży, diakonów, pod-diakonów, ministrantów i egzorcystów” zebrało się, by debatować i decydować o ujednoliconym systemie wiary, w którym był tylko jeden bóg (An Apology for Christianity, tamże). Przedtem wśród kapłanów krążyła ogromna rozmaitość „dzikich tekstów” (Catholic Encyclopedia, New Edition, „Gospel and Gospels” [Ewangelia Ewangelii]), a wspierały one wielką różnorodność wschodnich i zachodnich bogów i bogiń:  Jowe, Jowisz, Salenus, Baal, Thor, Gade, Apollo, Juno, Aries, Taurus, Minerwa, Rhets, Mitra, Theo, Fragapatti, Atys, Durga, Indra, Neptun, Wulcan, Kriste, Agni, Krezus, Pelides, Huit, Hermes, Thulis, Tammuz, Eguptus, Iao, Aph, Saturn, Gitchens, Minos, Maximo, Hecla i Phernes (God's Book of Eskra [Boska księga Eskry], anon., rozdz. xlviii, akapit 36).
         Do pierwszego soboru nicejskiego rzymska arystokracja oddawała cześć głównie dwóm greckim bogom – Apollo i Zeusowi – ale znakomita większość zwykłych ludzi ubóstwiało albo Juliusza Cezara, albo Mitrasa (zromanizowaną wersję perskiego Mitry). Cezar został deifikowany przez rzymski Senat po jego śmierci (15 marca 44 r.p.n.e.) a potem czczony jako „Boski Juliusz.” Do jego imienia został dodane słowo „Zbawiciel”, którego dosłowne znaczenie brzmiało „ten, który zasiewa nasienie,” tzn. był to bóg falliczny. Juliusz Cezar został okrzyknięty jako „Bóg przejawiony i uniwersalny Zbawiciel ludzkiego życia,” a jego następca August był nazywany „Bogiem przodków i Zbawicielem całej ludzkiej rasy” (Man and his Gods [Człowiek i jego bogowie], Homer Smith, Little, Brown & Co., Boston, 1952). Imperator Neron (54-68), którego pierwotne nazwisko to Lucius Domitius Ahenobarbus (37-68), został uwieczniony na jego monetach jako „Zbawiciel ludzkości” (tamże). Boski Juliusz jako Rzymski Zbawiciel i „Ojciec Imperium” przez rzymski motłoch przez ponad 300 lat był uznawany za „Boga.” To on widniał jako bóstwo w niektórych tekstach kapłanów, ale nie był uznawany w pismach Wchodu i Zachodu.
         Zamiarem Konstantyna na Niceę było stworzenie nowego boga dla jego imperium, który zjednoczyłby wszystkie religijne odłamy wokół jednego bóstwa. Kapłanów poproszono o debatę i zdecydowanie, kim ich nowy bóg będzie. Delegaci przekonywali się wzajemnie, wyrażając osobiste motywy na włączenie określonych pism, które promowały co lepsze cechy ich własnych specjalnych bóstw. W trakcie zgromadzenia krzykliwe odłamy pogrążyły się w gorących debatach, z których wyłoniono 53 bogów do dalszej dyskusji. „Synod ciągle jeszcze nie wybrał Boga, dlatego postanowiono głosować, by rozstrzygnąć ten problem... To głosowanie trwało przez rok i pięć miesięcy” (God's Book of Eskra, przekł. Prof. S. L. MacGuire's, Salisbury, 1922, rozdz. xlviii, akapity 36, 41).
         W końcu tego okresu na zgromadzenie ponownie przybył Konstantyn, by się przekonać, że kapłani nie uzgodnili nowego bóstwa, ale w głosowaniach zredukowali liczbę kandydatur do pięciu: Cezar, Kriszna, Mitra, Horus i Zeus (Historia Ecclesiastica, Euzebiusz, ok. 325). W Nicei Konstantyn miał głos decydujący i ostatecznie to on zdecydował za nich o nowym bogu. Aby włączyć brytyjskie odłamy, zarządził, aby połączyć imię wielkiego druidzkiego boga Hesusa z bogiem-zbawicielem Wschodu Kriszną (Kriszna to sanskrycki odpowiednik Chrystusa), tak więc Hesus Kriszna ma być oficjalnym imieniem nowego rzymskiego boga. Odbyło się głosowanie przez podniesienie ręki i większością głosów (161 do 157) przyjęto, że oba bóstwa staną się jednym Bogiem. Stosując się do utrwalonego zwyczaju pogan, Konstantyn wykorzystał oficjalne zgromadzenie i rzymski dekret apoteozy [wyniesienia do boskości], by legalnie deifikować dwa bóstwa jako jedno, a uczynił to poprzez demokratyczny konsensus. Nowy bóg został proklamowany i „oficjalnie” ratyfikowany przez Konstantyna (Acta Concilii Nicaeni [Dokumenty soboru nicejskiego], 1618). Ten czysto polityczny akt deifikacji skutecznie i legalnie posadowił Hesusa i Krisznę wśród bogów rzymskich jako pojedynczy kompozyt. Ten abstrakcyjny twór nadał ziemskie istnienie wymieszanym doktrynom nowej religii imperium; a ponieważ do około dziewiątego wieku w alfabetach nie było litery „J,” z czasem imię to wyewoluowało do „Jezus Chrystus.”


Jak stworzono Ewangelie

         Potem Konstantyn kazał Euzebiuszowi zorganizować kompilację jednolitej kolekcji nowych pism opracowaną w oparciu o najważniejsze aspekty religijnych tekstów przedstawionych soborowi. Jego instrukcje to: „Przeszukaj te książki i cokolwiek  w nich jest dobre, to zachowaj; ale cokolwiek jest złe, to odrzuć. Co jest dobre w jednej książce, połącz to z tym, co jest dobre w innej. To, co zostanie w ten sposób zebrane, będzie nazywane Księgą Ksiąg. I będzie to doktryną mojego ludu, którą zalecę wszystkim narodom po to, aby nie było już więcej wojen z powodu religii.” (God's Book of Eskra, tamże, rozdz. xlviii, akapit 31.)
         „Zaskocz ich” – powiedział Konstantyn; „książki zostały napisane zgodnie z tym” (Life of Constantine, tom iv, ss. 36-39). Euzebiusz połączył „w jedno legendarne historie wszystkich religijnych doktryn świata,” biorąc za wzór standardowe mity o bogach zawarte w manuskryptach kapłanów. Łącząc nadprzyrodzone historie „bogów” Mitry i Kriszny z brytyjskimi wierzeniami połączył skutecznie głoszenia kapłanów Wschodu i Zachodu „w postać nowej uniwersalnej wiary” (ibid.). Konstantyn wierzył, że ten zlepek mitów zjednoczy odmienne i przeciwstawne religijne odłamy pod jedyną reprezentatywną opowieścią. Następnie Euzebiusz zorganizował skrybów, aby wyprodukowali „pięćdziesiąt okazałych kopii ... napisanych na pergaminie w sposób czytelny i w wygodnej przenośnej postaci, starannie i artystycznie wykończonych przez profesjonalnych skrybów” (tamże). „Te polecenia” – powiedział Euzebiusz – „zostały niezwłocznie wykonane ... posłaliśmy mu [Konstantynowi] wspaniale i kunsztownie oprawione tomy w potrójnej i poczwórnej formie” (Life of Constantine, tom iv, s. 36). Były to „Nowe Świadectwa [ang. Testimonies]” i jest to pierwsza wzmianka (ok. 331) Nowego Testamentu w materiałach historycznych.
         Po spełnieniu poleceń Konstantyna, zarządził on, aby Nowe Świadectwa były odtąd nazywane „słowem rzymskiego Boga Zbawiciela” (Life of Constantine, tom iii, s. 29) i były oficjalnymi tekstami dla wszystkich kapłanów głoszących kazania w Imperium Rzymskim. Następnie wydał rozporządzenie, aby wcześniejsze manuskrypty kapłanów i zapisy z synodu zostały „spalone” i oświadczył, że „każdy, kto będzie ukrywał tamte pisma, będzie strącony ze swoich barków” (ścięty) (tamże). Jak wskazują źródła historyczne, pisma kapłanów sprzed soboru w Nicei przepadły, zachowały się tylko pewne fragmenty.
         Przetrwały również niektóre zapisy z soboru. Dostarczają one niepokojących implikacji dla Kościoła. Niektóre ze starych dokumentów mówią, że pierwszy sobór nicejski zakończył się w połowie listopada 326 r., podczas gdy inne mówią, że walka o ustalenie boga była tak zażarta, że przeciągnęła się „na cztery lata i siedem miesięcy,” poczynając od czerwca 325 r. (Secrets of the Christian Fathers, tamże). Niezależnie kiedy się skończyła, dzikość i gwałtowność, jakie jej towarzyszyły, zostały ukryte pod pretensjonalnym tytułem „Wielki i Święty Synod,” przypisanym zgromadzeniu przez Kościół w XVII w. Wcześniej, jednak, duchowni wyrażali inną opinię.
         Drugi synod nicejski w latach 786-787 potępił pierwszy synod nicejski jako „synod głupców i szaleńców” i dążył do anulowania „decyzji podjętych przez ludzi o zaburzonych mózgach” (History of the Christian Church, H. H. Milman, DD, 1871). Jeśli poczyta się dokumenty drugiego soboru nicejskiego i zwróci uwagę na wzmianki „przerażeni biskupi” i „żołdactwo” konieczne do „poskromienia obrad,” określenie „głupcy i szaleńcy” jawi się przykładem przygadywania kotła garnkowi.
         Konstantyn zmarł w 337 r., a jego wprowadzenie wierzeń obecnie nazywanych pogańskimi do nowego systemu religijnego przyniosło wiele nawróceń. Później pisarze Kościoła uczynili z niego „wielkiego orędownika chrześcijaństwa,” któremu nadał „status legalnej religii Imperium Rzymskiego” (Encyclopedia of the Roman Empire, Matthew Bunson, Facts on File, New York, 1994, s. 86). Świadectwa historyczne pokazują, że takie postawienie sprawy jest błędne, gdyż to właśnie „własny interes” skłonił go do stworzenia chrześcijaństwa (A Smaller Classical Dictionary [Mniejszy słownik klasyczny], J. M. Dent, London, 1910, s. 161). Ale do XV w. nie było ono nazywane „chrześcijaństwem” (How The Great Pan Died [Jak umarł Wielki Pan], Profesor Edmond S. Bordeaux [watykański archiwista], Mille Meditations, USA, MCMLXVIII, ss. 45-7).
         Z kolejnymi wiekami Nowe Świadectwa Konstantyna zostały rozwinięte, dodano „interpolacje” i włączono inne pisma (Catholic Encyclopedia, red.Farley, tom vi, ss. 135-137; także: red.Pecci, tom ii, ss. 121-122). Na przykład, w 397 r. Jan „złotousty” Chryzostom zrestrukturyzował pisma Apoloniusza z Tyany, wędrownego mędrca z pierwszego wieku, i uczynił z nich część Nowych Świadectw (Secrets of the Christian Fathers, tamże). Zlatynizowane imię Apoloniusz to Paweł (A Latin-English Dictionary, J. T. White i J. E. Riddle, Ginn & Heath, Boston, 1880), a Kościół dzisiaj nazywa te pisma Listami Pawła. Osobisty pomocnik Apoloniusza, Damis, asyryjski skryba, jest Demasem w Nowym Testamencie (2 Tym. 4:10).
         Hierarchia Kościoła zna prawdę o pochodzeniu Listów, gdyż kardynał Bembo (zm. 1547), sekretarz papieża Leona X (zm. 1521), radził swojemu współpracownikowi, kardynałowi Sadoleto, aby nie brać ich pod uwagę, mówiąc: „odrzuć te bezwartościowe rzeczy, gdyż takie absurdalności nie przystoją poważnemu człowiekowi; one zostały wprowadzone na scenę później przez chytry głos z nieba” (Cardinal Bembo: His Letters and Comments on Pope Leo X [Kardynał Bembo: Jego listy i komentarze na temat papieża Leona X], A. L. Collins, London, 1842 reprint).
         Kościół przyznaje, że Listy Pawła są fałszem, stwierdzając: „Nawet autentyczne Listy zostały bardzo zmienione przez wstawianie nowych treści w celu nadania wagi osobistym poglądom autora” (Catholic Encyclopedia, red.Farley, tom vii, s. 645). Podobnie, św. Hieronim (zm. 420) oświadczył, że Dzieje Apostolskie, piąta księga Nowego Testamentu, też zostały „fałszywie napisane” („The Letters of Jerome” [Listy Hieronima], Library of the Fathers, Oxford Movement, 1833-45, tom v, s. 445).


Szokujące odkrycie starożytnej Biblii

         Później Nowy Testament przekształcił się w dzieło przesadnej kapłańskiej propagandy, a Kościół twierdził, że zawiera ono zapis interwencji boskiego Jezusa Chrystusa w sprawy ziemskie. Jednakże, spektakularne odkrycie w odległym egipskim klasztorze ujawniło światu rozmiary późniejszych zafałszowań pism chrześcijańskich, które same były jedynie „zbiorem legendarnych historii” (Encyclopédie, Diderot, 1759). 4 lutego 1859 r. w piecowym pomieszczeniu Klasztoru św. Katarzyny na górze Synaj odkryto 346 kartek starożytnego kodeksu, a jego zawartość wstrząsnęła całym chrześcijańskim światem. Wraz z innymi starymi kodeksami miał być spalony w piecu, aby zimą zapewnić ciepło mieszkańcom klasztoru. Napisany greką na oślich skórach, zawierał zarówno Stary jak i Nowy Testament; później archeolodzy określili jego powstanie na około 380 r. Kodeks został odkryty przez dr Constantina von Tischendorfa (1815-1874), błyskotliwego i pobożnego niemieckiego badacza Biblii; nazwał on go Sinaiticus, Biblią Synajską. Tischendorf był profesorem teologii i całe swoje życie poświęcił pochodzeniu Nowego Testamentu. Pragnienie przeczytania wszystkich starych pism chrześcijańskich pchnęło go do dalekiej podróży na wielbłądach do Klasztoru św. Katarzyny.
         W swoim życiu Tischendorf miał dostęp do innych powszechnie dostępnych starych Biblii, takich jak Biblia Aleksandryjska (albo Alexandrinus), uznawana za drugą z najstarszych na świecie. Nazwano ją tak, gdyż w 1627 r. została zabrana z Aleksandrii do Brytanii i podarowana królowi Karolowi I (1600-1649). Dzisiaj jest wystawiona obok najstarszej znanej Biblii, Sinaiticus, w British Library w Londynie. W swych badaniach Tischendorf miał też dostęp do Vaticanus, Biblii Watykańskiej, trzeciej najstarszej Biblii na świecie i datowanej na połowę VI w. (The Various Versions of the Bible [Różne wersje Biblii], dr Constantin von Tischendorf, 1874, dostępne w British Library). Była przechowywana w zamknięciu w wewnętrznej bibliotece Watykanu. Tischendorf zabiegał o możliwość sporządzenia ręcznych notatek, ale jego prośba została odrzucona. Jednakże, gdy jego strażnik miał przerwy na odpoczynek, Tischendorf zapisywał fragmenty do porównań na swojej dłoni, a czasami na paznokciach („Are Our Gospels Genuine or Not?” [Czy nasze Ewangelie są autentyczne, czy nie], dr Constantin von Tischendorf, wykład, 1869, dostępny w British Library).
         Dzisiaj istnieje kilka innych Biblii napisanych w różnych językach w piątym i szóstym wieku, np. SyriacusCantabrigiensis (Bezae), Sarravianus i Marchalianus.
         Dreszcz strachu przeszedł przez chrześcijaństwo w ostatnim ćwierćwieczu XIX w., kiedy opublikowano angielskojęzyczne wersje Biblii Synajskiej. Na ich stronach są informacje kwestionujące twierdzenia chrześcijaństwa o historyczności. Chrześcijanie otrzymali niepodważalne dowody o umyślnym fałszowaniu we wszystkich współczesnych Nowych Testamentach. Nowy Testament Biblii Synajskiej był tak różny od wersji wtedy publikowanych, że Kościół gniewnie próbował unieważnić te radykalne nowe dowody, które podważały samo jego istnienie. W serii artykułów opublikowanych w London Quarterly Review [Londyński Przegląd Kwartalny] w 1883 r. John W. Burgon, Dziekan Chichesteru, wykorzystał wszelkie dostępne mu figury retoryczne do ataku na ‘sinaiticusową,’ wcześniejszą i przeciwstawną historię Jezusa Chrystusa, pisząc, że „...bez cienia wątpliwości, Sinaiticus jest skandalicznie zepsuty ... przedstawia najbardziej haniebnie okaleczone teksty, których nigdzie indziej nie da się znaleźć; w jakimś procesie stały się one składnicą największej liczby sfabrykowanych lektur, dawnych omyłek i celowych wypaczeń prawd, które można znaleźć w każdej znanej kopii słowa Bożego.” Zmartwienie dziekana Burgona wynika ze sprzeczności aspektów historii ewangelicznych wydawanych w jego czasach, które rozwinęły się do tego stanu w wyniku przez wieki trwającego majstrowania z materią i tak już w samym punkcie wyjścia niehistorycznego dokumentu.


Rewelacje nadfioletowych testów

         W 1933 r. Muzeum Brytyjskie (British Museum) w Londynie zakupiło Biblię Synajską od rządu Sowieckiego za 100000 £, z czego 65000 £ pochodziło z datków publicznych. Przed nabyciem Biblia ta była wystawiona w Rosji w Carskiej Bibliotece w St Petersburgu i „niewielu uczonych rzuciło na nią okiem” (The Daily Telegraph and Morning Post 11 stycznia 1938 r., s. 3). Gdy została wystawiona w 1933 r. jako „najstarsza Biblia świata” (tamże), stała się centrum pielgrzymek nie mających sobie równych w historii Muzeum Brytyjskiego.
         Zanim podsumuję jej konfliktowość, należy zauważyć, że ten stary kodeks w żadnym wypadku nie jest wiarygodnym wprowadzeniem do studiów Nowego Testamentu, gdyż zawiera przeobfitość błędów i poważne przeredagowania. Te nieprawidłowości zostały obnażone w wyniku miesięcy testów za pomocą światła nadfioletowego prowadzonych w Muzeum Brytyjskim w połowie lat 1930-tych. Wyniki tych badań ujawniły zamianę licznych ustępów przez przynajmniej dziewięciu różnych redaktorów. Zdjęcia wykonane podczas testów wykazały, że barwnik atramentu zachował się głęboko w porach skóry. Pierwotne słowa dało się odczytać w świetle nadfioletowym. Każdy, kto chce zapoznać się z wynikami testów, powinien sięgnąć po książkę napisaną przez badaczy, którzy wykonali tę analizę – kustoszy Departamentu Manuskryptów w Muzeum Brytyjskim (Scribes and Correctors of the Codex Sinaiticus [Pisarze i korektorzy kodeksu Sinaiticus], H. J. M. Milne i T. C. Skeat, British Museum, London, 1938).


Fałszerstwa w Ewangeliach

         Gdy porówna się Nowy Testament i Biblię Synajską z współczesnym Nowym Testamentem można zidentyfikować zawrotną liczbę 14800 redakcyjnych zmian. Poprawki te można rozpoznać poprzez proste porównania, które każdy może i powinien wykonać. Poważne studia początków chrześcijaństwa muszą być oparte na Nowym Testamencie Biblii Synajskiej, a nie współczesnych wydaniach.
         Ważny jest fakt, że Sinaiticus zawiera trzy Ewangelie później odrzucone: Pasterz z Hermas (napisana przez dwa wskrzeszone duchy, Charinus i Lenthius), Pismo Barnaby (Barnabasa) i Ody Solomona. Brak miejsca nie pozwala na szczegółowe omówienie tych dziwacznych pism, ani na dyskusję dylematów związanych z różnicami w tłumaczeniach.
         Współczesne Biblie to piąte tłumaczenia z tłumaczeń poczynając od wczesnych wydań, a zagorzałe spory między tłumaczami dotyczą różnych interpretacji ponad 5000 starożytnych słów. Jednakże, to co wprawia w zakłopotanie Kościół jest to, czego nie ma w tej starej Biblii, a niniejszy artykuł omawia tylko kilka z tych braków. Jeden z rażących przykładów jest subtelnie ukazany w Encyclopaedia Biblica  (Adam & Charles Black, London, 1899, tom iii, s. 3344), gdzie Kościół wyjawia swoją wiedzę o pominięciach w starych Bibliach, mówiąc: „Od dawna i często zauważano, że, tak jak Paweł, nawet

najwcześniejsze Ewangelie nic nie wiedziały o cudownym narodzeniu się Zbawiciela.” To dlatego, że nigdy nie było narodzenia z dziewicy.
         Jest oczywiste, że gdy Euzebiusz zebrał skrybów, aby przepisywali Nowe Świadectwa, najpierw przygotował pojedynczy dokument, który stanowił przykład czy też kopię-matkę. Dzisiaj nazywa się ją Ewangelią Marka, a Kościół przyznaje, że była to „pierwsza napisana Ewangelia” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom vi, s. 657), chociaż dzisiaj w Nowym Testamencie pojawia się jako druga. Skryby Ewangelii Mateusza i Łukasza polegali na pismach Marka jako źródle i podstawie swoich kompilacji. Ewangelia Jana jest niezależna od tych pism, a teoria z końca XV w., mówiąca, że była napisana później dla poparcia pism wcześniejszych, jest prawdziwa (The Crucifixion of Truth[Ukrzyżowanie prawdy], Tony Bushby, Joshua Books, 2004, ss. 33-40).




Jest to wycinek z Listu do Hebrajczyków w Biblii Synajskiej. Aż do VIII w. skryby przepisujący manuskrypty nie stawiali odstępów między literami, słowami lub zdaniami

         Zatem, Ewangelia Marka w Biblii Synajskiej zawiera historycznie „pierwszą” opowieść o Jezusie Chrystusie i jest to zupełnie różne niż to, co znajdujemy we współczesnych Bibliach. Zaczyna się od Jezusa „w wieku około trzydziestu lat” (Marka 1:9) i nic nie mówi o Maryi, dziewiczych narodzinach ani o masowym zabijaniu małych chłopców przez Heroda. Na początku tego tekstu nie pojawiają się słowa opisujące Jezusa Chrystusa jako „syna Bożego”, tak jak we współczesnych wydaniach (Mark 1:1); nie ma też tam ani w żadnej starej Biblii przytaczanych obecnie linii rodowych śledzących „mesjańską linię krwi” wstecz aż do króla Dawida, jak to robią dzisiejsze tzw. „mesjańskie proroctwa” (jest ich 51). Biblia Synajska zawiera sprzeczną wersję zdarzeń towarzyszących „wskrzeszeniu Łazarza” i ujawnia niezwykłe pominięcie, które później stało się centralną doktryną wiary chrześcijańskiej: pojawień Jezusa Chrystusa po zmartwychwstaniu i jego wniebowstąpienia. W żadnej dawnej Ewangelii Marka nie odnotowano nadprzyrodzonego pojawienia się zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa, ale teraz we współczesnej Biblii występuje opis zawierający ponad 500 słów (Marka 16:9-20).
         Mimo mnóstwa dalekosiężnych samousprawiedliwień kościelnych apologetów, nie ma jednomyślności opinii chrześcijańskiej w związku z brakiem odniesień do „zmartwychwstania” w dawnych ewangelicznych relacjach tej historii. W Biblii Synajskiej nie tylko brakuje tych opisów, ale nie ma ich w Biblii Aleksandryjskiej, Biblii Watykańskiej, Biblii Bezae i w dawnym łacińskim manuskrypcie Marka, przez analityków oznaczanym jako „K.” Nie ma ich też w najstarszej armeńskiej wersji Nowego Testamentu, w manuskryptach wersji etiopskiej z VI w. i w Bibliach anglosaksońskich z IX w. Jednak niektóre XII-wieczne Ewangelie mają wersety o zmartwychwstaniu obramowane gwiazdkami, używanymi przez skrybów do wskazywania fałszywych fragmentów w dokumentach literackich.
         Kościół utrzymuje, że „zmartwychwstanie jest fundamentalnym argumentem naszej chrześcijańskiej wiary” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom xii, s. 792), a jednak w żadnej wcześniejszej Ewangelii Marka nie ma zapisów o nadprzyrodzonym ukazaniu się Jezusa Chrystusa. Zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Jezusa Chrystusa jest sine qua non („bez czego, nic”) chrześcijaństwa  (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom xii, s. 792), co jest potwierdzone przez słowa przypisywane Pawłowi: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, wasza wiara jest daremna” (1 Kor. 15:17). Wersety o zmartwychwstaniu w dzisiejszych Ewangeliach powszechnie uważa się za fałszerstwa i Kościół zgadza się z tym, mówiąc: „trzeba przyznać, że zakończenie Marka nie jest autentyczne ... prawie cała ta sekcja jest późniejszą kompilacją” (Encyclopaedia Biblica, tom ii, s. 1880, tom iii, ss. 1767, 1781; także: Catholic Encyclopedia, tom iii, pod nagłówkiem  "The Evidence of its Spuriousness" [Dowody nieprawdziwości]; Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom iii, ss. 274-9 pod nagłówkiem "Canons"). Jednak, niezrażony tym Kościół przyjął to fałszerstwo do swoich dogmatów i uczynił zeń podstawę chrześcijaństwa. Ten trend fikcyjnych opowieści o zmartwychwstaniu trwa dalej. Ostatni rozdział Ewangelii Jana (21) jest fałszerstwem z VI wieku – jest całkowicie poświęcony opisowi Jezusa zmartwychwstałego dla jego uczniów. Kościół przyznaje: „Jedyny wniosek, jaki można z tego wyciągnąć to to, że 21-szy rozdział został później dodany i dlatego należy go traktować jako dodatek do tej Ewangelii” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom viii, ss. 441-442; New Catholic Encyclopedia (NCE), "Gospel of John", s. 1080; także: NCE, tom xii, s. 407).


„Wielkie wtrącenie” i „Wielkie pominięcie”

         Współczesne wersje Ewangelii Łukasza zawierają zawrotne 10000 słów więcej niż ta sama Ewangelia w Biblii Synajskiej. Sześć słów mówi o Jezusie „i wzniósł się do nieba,” ale takie stwierdzenie nie pojawia się nigdzie w żadnej z najstarszych Ewangelii Łukasza, które są dzisiaj dostępne ("Three Early Doctrinal Modifications of the Text of the Gospels" [Trzy wczesne doktrynalne modyfikacje tekstów Ewangelii], F. C. Conybeare, The Hibbert Journal, London, tom 1, No. 1, Oct. 1902, ss. 96-113). Dawne wersje nie potwierdzają współczesnych opisów wniebowstąpienia Jezusa Chrystusa, a to zafałszowanie jasno wskazuje na zamierzone oszustwo.
         Dzisiaj Ewangelia Łukasza jest najdłuższa z czterech kanonicznych, gdyż teraz zawiera „Wielkie wtrącenie,” zdumiewające XV-wieczne dodanie około 8500 słów (Łukasza 9:51-18:14). Dołożenie tych falsyfikatów do tej Ewangelii zdumiewa współczesnych chrześcijańskich analityków. Kościół mówi o nich: „Charakter tych fragmentów czyni wnioski z nich wyciągane ryzykownymi” (Catholic Encyclopedia, red. Pecci, tom ii, s. 407).
         Równie niezwykłe jest to, że najstarsze Ewangelie Łukasza nie zawierają wersetów od 6:45 do 8:26, znane w kręgach duchowieństwa jako „Wielkie pominięcie,” które dotyczy 1547 słów. W dzisiejszych wersjach ta dziura została „zatkana” ustępami z innych Ewangelii. Dr Tischendorf stwierdził, że trzy akapity dotyczące Ostatniej Wieczerzy z nowszych wersji Ewangelii Łukasza pojawiły się w XV w., ale Kościół ciągle rozpowszechnia Ewangelie jako nie skażone „słowo Boga” ("Are Our Gospels Genuine or Not?", tamże)


„Indeks usunięć”

         Tak jak w przypadku Nowego Testamentu, równie destrukcyjne były zmiany w pismach wczesnych „Ojców Kościoła,” które zostały zmodyfikowane podczas kopiowania na przestrzeni wieków, a wiele fragmentów zostało celowo napisanych na nowo lub usuniętych.
         Przyjmując dekrety Soboru w Trencie (1545-63), Kościół później rozszerzył proces wymazywania i zarządził przygotowanie specjalnej listy konkretnych informacji do usunięcia z wczesnych pism chrześcijańskich (Delineation of Roman Catholicism [Zarys rzymskiego katolicyzmu], Rev. Charles Elliott, DD, G. Lane & P. P. Sandford, New York, 1842, s. 89; także: The Vatican Censors [Cenzorzy Watykanu], Profesor Peter Elmsley, Oxford, s. 327, brak roku pub.).
         W 1562 r. Watykan ustanowił specjalne biuro cenzury nazywane Index Expurgatorius. Jego celem było zabranianie publikacji „błędnych fragmentów pism wczesnych Ojców Kościoła,” które były sprzeczne ze współczesną doktryną.
         Gdy watykańscy archiwiści natykali się na „prawdziwe kopie Ojców, poprawiali je zgodnie z Indeksem usunięć” (Index Expurgatorius Vaticanus, red. R. Gibbings , Dublin, 1837; The Literary Policy of the Church of Rome [Literaturowa polityka Kościoła Rzymu], Joseph Mendham, J. Duncan, London, 1830, 2-gie wyd., 1840; The Vatican Censors, tamże, s. 328).
         Dla nas ważny jest fakt, że Encyclopaedia Biblica ujawnia, iż około 1200 lat chrześcijańskiej historii jest nieznane: „Niestety, przed rokiem 1198 wydane zostało tylko kilka zapisów [Kościoła].” Nie przypadkiem w tym samym roku (1198) papież Innocenty III (1198-1216) zabronił udostępniania wszystkich zapisów wcześniejszej historii Kościoła poprzez ustanowienie Tajnych Archiwów (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom xv, s. 287). Jakieś siedem i pół wieku później, po spędzeniu kilku lat w tych Archiwach, Profesor Edmond S. Bordeaux napisał How The Great Pan Died [Jak umarł Wielki Pan]. W rozdziale zatytułowanym „The Whole of Church History is Nothing but a Retroactive Fabrication” [Cała historia Kościoła to nic tylko działające wstecz fabrykowanie] napisał m.in.:
          „Kościół nadał wcześniejsze daty wszystkim późniejszym pracom – niektóre z nich były nowo napisane, niektóre poprawione, a niektóre sfałszowane – które zawierały ostateczną jego historię ... technika polegała na zabiegach powodujących, że znacznie późniejsze prace napisane przez pisarzy Kościoła jawiły się jakoby były sporządzone o wiele wcześniej, tak by mogły stać się dowodami z pierwszego, drugiego i trzeciego wieku” (How The Great Pan Died, tamże, s. 46).
         Odkrycia Profesora Bordeaux wspiera fakt, że w 1587 r. papież Sykstus V (1585-90) ustanowił oficjalny watykański wydział publikacji i osobiście powiedział: „Historia Kościoła będzie teraz ustalona ... postaramy się wydrukować nasze własne opracowanie” (Encyclopédie, Diderot, 1759). Zapiski Watykanu ujawniają też, że Sykstus V spędził 18 miesięcy swojego życia jako papież, osobiście pisząc nową Biblię, po czym wprowadził do katolicyzmu „Nowe nauczanie” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom v, s. 442, tom xv, s. 376). Dowody, że Kościół napisał swoją własną historię znajdują się w Encyklopedii Diderota i ujawnia ona powód dlaczego papież Klemens XIII (1758-69) nakazał zniszczyć wszystkie tomy zaraz po publikacji w 1759 r.


Autorzy Ewangelii obnażeni jako oszuści

         Jest jeszcze coś innego w tym scenariuszu i jest to zapisane w Encyklopedii Katolickiej (Catholic Encyclopedia). Nastawienie kleru można zrozumieć zauważając, że sam Kościół przyznaje, iż nie wie, kto napisał jego Ewangelie i Listy, wyznając, że wszystkie 27 pism Nowego Testamentu pojawiło się anonimowo.
         „Wychodzi więc na to, że obecnych tytułów Ewangelii nie da się powiązać z ewangelistami ... są one [pisma Nowego Testamentu] podawane z tytułami [z imionami domniemanych autorów], które, jakkolwiek stare, nie wywodzą się od poszczególnych autorów” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom vi, ss. 655-6).
         Kościół utrzymuje, że „tytuły Ewangelii nie miały wskazywać autorstwa,” dodając, że „nagłówki ... zostały do nich dołożone” (Catholic Encyclopedia, red. Farley, tom i, s. 117, tom vi, ss. 655, 656). Zatem, nie są to Ewangelie „według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana,” jak się publicznie stwierdza. Wyznanie to ujawnia, że nie ma autentycznych Ewangelii apostolskich i że właśnie te niejasne pisma Kościoła dzisiaj ucieleśniają fundamenty i słupy nośne powstania chrześcijaństwa i jego wiary. Konsekwencje tego są fatalne dla aspiracji do Boskiego pochodzenia całego Nowego Testamentu i demaskują teksty chrześcijańskie jako nie mające żadnego specjalnego autorytetu. Sfabrykowane Ewangelie przez wieki nosiły nadany im przez Kościół certyfikat autentyczności, a obecnie uznany przez niego samego za fałszywy, co stanowi dowód, że pisma chrześcijańskie są w całości błędne.
         Po latach badań poświęconych Nowemu Testamentowi dr Tischendorf wyraził wielki niepokój z powodu różnic między najstarszymi i najnowszymi Ewangeliami i trudno było mu zrozumieć „...jak skryby mogli sobie pozwolić wprowadzać tu i tam zmiany, które nie były po prostu zmianami słownictwa, ale miały materialny wpływ na samo znaczenie i, co jest jeszcze gorsze, nie wzdrygali się przed wycinaniem fragmentów lub wstawianiem nowych treści” (Alterations to the Sinai Bible [Zmiany w Biblii Synajskiej], dr Constantin von Tischendorf, 1863, dostępne w British Library, London).
         Po latach sprawdzania ważności tego sfabrykowanej natury Nowego Testamentu dr Tischendorf wyznał, że współczesne edycje „zostały zmienione w wielu miejscach” i „nie są do zaakceptowania jako prawdziwe”  (When Were Our Gospels Written? [Kiedy nasze Ewangelie zostały napisane?], dr Constantin von Tischendorf, 1865, British Library, London).


Czym więc jest chrześcijaństwo?

         Rodzi się ważne pytanie: skoro Nowy Testament nie jest historyczny, czym on jest?
         Dr Tischendorf dał część odpowiedzi, gdy w swoich krytycznych zapiskach na temat Biblii Synajskiej liczących 15000 stron napisał, że „wydaje się, że osobę Jezusa Chrystusa uczyniono narratorem wielu religii.” Wyjaśnia to w jaki sposób relacje z hinduskiej starożytnej epopei Mahabharata pojawiły się dosłownie w dzisiejszych Ewangeliach (np.: Mat. 1:25, 2:11, 8:1-4, 9:1-8, 9:18-26) i dlaczego Phenomena greckiego męża stanu Aratusa z Sicyon (271-213 p.n.e.) znajdują się w Nowym Testamencie.
         W Ewangeliach znajdują się także wyjątki z Hymnu do Zeusa napisanego przez greckiego filozofa Cleanthesa (ok. 331-232 BC), podobnie jak 207 słów z Thais Menandera (ok. 343-291), jednego z „siedmiu mędrców” Grecji. Cytaty półlegendarnego greckiego poety Epimenidesa (VII lub VI w.p.n.e.) włożono w usta Jezusa Chrystusa, a w Nowym Testamencie przedrukowano siedem ustępów z dziwnej Ody Jowisza (ok. 150 r.p.n.e.; autor nieznany).
         Wyznanie Tischendorfa wspierają też watykańskie odkrycia Profesora Bordeaux, które ujawniły alegorię Jezusa Chrystusa wyprowadzoną z baśni o Mitrze, boskim synu Boga (Ahura Mazdy) i mesjaszu pierwszych królów Imperium Perskiego około 400 r.p.n.e. W jego narodzinach w grocie brali udział magowie [zoroastryjscy kapłani starożytnej Persji], którzy szli za gwiazdą ze wschodu. Przynieśli oni „dary złota, kadzidła i mirry” (jak u Mat. 2:11), a noworodka wielbili pasterze. Urodził się w mitraicznym czepku, który papieże imitowali w różnych wzorach aż do XV w.



Popiersie przedstawiające papieża Piusa II (1458–64) noszącego
papieską wersję mitraicznego nakrycia głowy.


         Mitra, będąc jednym z trójcy, stał na skale, symbolu fundamentów jego religii, i był namaszczony miodem. Po ostatniej wieczerzy z Heliosem i 11 innymi towarzyszami, Mitra został ukrzyżowany, zawinięty w płótno, umieszczony w skalnym grobowcu i zmartwychwstał trzeciego dnia albo około 25 marca (podczas pełni Księżyca w pobliżu wiosennej równonocy), w czasie dzisiaj nazywanym Wielkanocą [ang. Easter, czyt. Ister] od babilońskiej bogini Isztar). Główną doktryną mitraizmu była pełna ognia destrukcja wszechświata, czas, w którym Mitra obiecał osobiście powrócić na Ziemię i uratować godne tego dusze. Wielbiciele Mitry raczyli się w komunijnej uczcie z chleba i wina, uroczystości podobnej do chrześcijańskiej Eucharystii, która jednak poprzedzała tą ostatnią o więcej niż cztery wieki.
         Chrześcijaństwo jest adaptacją mitraizmu zespoloną z druidycznymi zasadami Culdee [członkowie ascetycznych społeczności z terenów dzisiejszych wysp brytyjskich], pewnymi egipskimi elementami (przedchrześcijańska Księga Objawień [Apokalipsa] była pierwotnie nazywana Misteriami Ozyrysa i Izis), greckiej filozofii i różnymi aspektami hinduizmu.


Dlaczego nie ma zapisów o Jezusie Chrystusie?

         W żadnym uznanym religijnym czy historycznym piśmie skompilowanym między początkiem I w. i daleko w głąb IV w. nie da się znaleźć żadnego odniesienia do Jezusa Chrystusa ani do spektakularnych zdarzeń, jakie według Kościoła towarzyszyły jego życiu. Następujące potwierdzenie pochodzi od Frederica Farrara (1831-1903) z Trinity College w Cambridge:
„To zadziwiające, że historia nie zachowała dla nas ani jednego pewnego lub konkretnego powiedzenia lub okoliczności z życia Zbawiciela ludzkości ... nie istnieje żadne stwierdzenie w całej historii, które mówiłoby, że ktokolwiek widział Jezusa lub rozmawiał z nim. Nic w historii nie jest bardziej
zdumiewające niż milczenie współczesnych pisarzy o zdarzeniach przekazywanych w czterech Ewangeliach” (The Life of Christ [Życie Chrystusa], Frederic W. Farrar, Cassell, London, 1874).
         Sytuacja ta wynika ze sprzeczności między przekazami historycznymi i Nowego Testamentu. Oto jak skomentował to dr Tischendorf:
„Musimy otwarcie przyznać, że nie mamy żadnego źródła informacji w sprawie życia Jezusa Chrystusa poza pismami kościelnymi skompilowanymi w IV w.” (Codex Sinaiticus, dr Constantin von Tischendorf, British Library, London).
         Istnieje wytłumaczenie tej setki lat trwającej ciszy: budowanie chrześcijaństwa nie zaczęło się wcześniej niż po pierwszej ćwiartce IV w. Właśnie dlatego papież Leon X (zm. 1521) nazwał Chrystusa „bajką” (Cardinal Bembo: His Letters... [Kardynał Bembo: Jego Listy...], tamże).


O autorze:

         Australijczyk Tony Bushby został biznesmenem i przedsiębiorcą wcześnie w swoim dorosłym życiu. Założył interes w postaci wydawnictwa czasopism i spędził 20 lat badając, pisząc i publikując własne czasopisma, głównie na rynki Australii i Nowej Zelandii.
         Mając mocne przekonania duchowe i zainteresowanie tematami metafizycznymi, Tony rozwinął długotrwałe związki z wielu zrzeszeniami i towarzystwami świata, które pomagały mu w jego badaniach przez udostępnianie swoich archiwów.

         W czasopiśmie NEXUS 14/01–03 została opublikowana seria artykułów Tony'go pod tytułem „The Criminal History of the Papacy” [Kryminalna historia papiestwa]. Tony jest autorem kilku książek:  The Bible Fraud [Biblijne oszustwo] (2001; recenzja w NEXUS 8/06 z wyjątkami w NEXUS 9/01–03), The Secret in the Bible [Tajemnica w Biblii] (2003; recenzja w 11/02; wyjątek „Ancient Cities under the Sands of Giza” [Starożytne miasta pod piaskami Gizy], w 11/03); The Crucifixion of Truth [Ukrzyżowanie prawdy] (2005; recenzja w 12/02) i The Twin Deception [Podwójne oszustwo] (2007; recenzja w 14/03). Książki te są dostępne w biurach NEXUSa i w Joshua Books,http://www.joshuabooks.com.
         Ponieważ Tony Bushby energicznie chroni swoją prywatność, korespondencja do niego powinna być kierowana poprzez NEXUS Magazine, PO Box 30, Mapleton Qld 4560, Australia, fax +61 (0)7 5442 9381.



Źródłohttp://kazik1.republika.pl/Inne/ForgedOrigins.htm



Link do angielskiego oryginału tego artykułu (pdf):